Koniec sezonu za pasem, a mistrzów brak!!!

Koniec sezonu za pasem, a mistrzów brak!!!

Ósma kolejka zmagań biznesowych rozgrywek SuperLiga6 dostarczyła nam wielu emocji. W większości lig czołowe drużyny wygrywały swoje mecze, co oznacza, że mimo końcówki sezonu nie poznaliśmy jeszcze żadnego mistrza. Kilku liderów przed ostatnimi meczami będzie w komfortowej sytuacji, jak choćby Marwick w drugiej lidze, El Barrio FC w trzeciej czy Razam na ostatnim szczeblu rozgrywek, który w szlagierze rozprawił się z FC Port Żerań. Ponadto odnotowaliśmy jedną zmianę na prowadzeniu w tabeli. Na piątym froncie samotnym liderem został Elektrowoźniak, który w minionym tygodniu zainkasował 6 punktów. Ma on jednak jeden mecz rozegrany awansem.   

Zapraszamy na podsumowanie ósmej serii spotkań biznesowych rozgrywek przy Obrońców Tobruku 11.

 

1. Liga Biznes: 

Ósmą kolejkę najwyższego szczebla biznesowych rozgrywek SuperLiga6 rozpoczęliśmy poniedziałkowym starciem Niskiego Pressu z Eternisem. Patrząc na tabele większe szansę na zwycięstwo dawaliśmy gospodarzom, którym przy sprzyjających wiatrach 3 punkty dawały miejsce w pierwszej trójce. Obie ekipy mają ofensywne nastawienie, a wiec spodziewaliśmy się sporej ilości goli. Pierwsza połowa należała do gości, którzy wygrali ją dwoma golami. Po zmianie stron to jednak gospodarze przeszli do ultra ofensywy, która bardzo szybko przyniosła zwrot akcji. W 26 minucie NP przełamał rywala, a chwile potem podwyższył prowadzenie. Eternis jeszcze raz zaatakował, łapiąc kontakt z rywalem. To jednak do gospodarze należało ostatnie słowo, a dokładnie do kapitana zespoły, Dawida Wichowskiego, który ustalił wynik na 8:6. Jak się okazało wystarczyło to by zameldować się na najniższym stopniu podium.

Nie było by tego awansu gdyby nie wynik hitowego starcia FK Almazu z SS Cyrkulatką. Liczyliśmy na wielkie emocje i wyrównaną rywalizację. Taką też otrzymaliśmy ale tylko w pierwszej połowie, która zakończyła się remisem 2:2. Druga połowa, to już koncert skuteczności Cyrkulatki, która sukcesywnie odjeżdżała rywalowi, aplikując mu po przerwie 6 goli i tracąc zaledwie jednego. Ostatecznie gości do zwycięstwa 8:3 poprowadził Marcin Wieliczuk. Taki obrót sprawy pozostawił Cyrkulatkę na pozycji wicelidera, zaś Almaz zesłał na czwarte miejsce w tabeli kosztem Niskiego Pressu.

SS Cyrkulatka przez chwile była nawet liderem, aż do odpowiedzi Nadwiśla w środowy wieczór. Lider rozgrywek podejmował „czerwona latarnię” 1 ligi, The New GreenBack, a więc faworyt był murowany. Przewaga gospodarzy nie podlegała dyskusji, ale nie była to jakaś druzgocąca dominacja, a bardziej pokaz składnej i skutecznej piłki. Nadwiśle pewnie wygrało 6:1 i pozostało na czele stawki. Wyróżnić należy cały zwycięski zespół, którzy tworzy na boisku bardzo zgrany kolektyw. Najbardziej jednak rzuciła się w oczy postawa trójki: Dominik Trepiak – Piotr Budziński – Bartosz Kwiatkowski.

Na koniec obejrzeliśmy zwycięstwo Ultimy nad Knurino FC, które dało tym pierwszym cień nadziei na medale. Sam mecz był wyrównany, a wynik mógł być spokojnie odwrotny. To jednak gracze w granatowych trykotach mieli tego wieczora skuteczność po swojej stronie. Do przerwy prowadzili 1:0, na co rywal odpowiedział tuż po zmianie stron. Chwile potem Ultima znów prowadziła i tym razem znów riposta Knuriono była szybka. Historia powtórzyła się ponownie ale tym razem nie do końca. Skuteczność zachowali goście, zaś gospodarze wręcz przeciwnie. W 35 minucie było 3:1, a w 40 minucie kropkę nad i postawili goście wygrywając finalnie 4:2. Daje im to 4 punkty straty do strefy medalowej, przy dwóch meczach do rozegrania.

 

2. Liga Biznes: 

Przed samym finiszem sezonu jesiennego na podium drugiego szczebla ligi biznesu mamy kolejne roszady. Na swoim miejscu pozostała tylko lider, który mimo problemów kadrowych poradził sobie z GGiP Adwokaci. Przewaga Marwicka w tym meczu nie podlegała dyskusji, ale skuteczność nie była jego najlepszą zaletą. Mieli jednak w swoich szeregach Yevgeniya Antonova, który skompletował hattricka i co ciekawe były to wszystkie gole dla gospodarzy. Rywal odpowiedział trafieniem honorowym i zwycięstwo Marwicka 3:1 stało się faktem. Lider pozostał na swoim miejscu, a do tego odpadł mu kolejny rywal do złotych medali.

Trzeci mecz z rzędu przegrał Budimex, który przebył ostatnio niechlubną drogę od lidera do czwartej drużyny w stawce. Tym razem na jego drodze stanął Lexus W-wa Wola, drużyna która miała bić się o najwyższe cele, a więc jej ego jest mocno podrażnione. Zalążek swoich umiejętności pokazali właśnie we wtorkowy wieczór. Po 15 minutach piłkarskich szachów do głosu doszli gospodarze, którzy zadali dwa ciosy do szatni. Rywal odpowiedział trzy minuty po przerwie, ale chwile potem gospodarze znów mieli dwie bramki przewagi. „Budowlańcy” się nie poddawali, aż w 31 dopięli swego doprowadzając do stanu 3:3. Wydawało się niesieni dobrą passą mogą pójść za ciosem, tymczasem do gry wrócili gospodarze, którzy po dwóch kolejnych minutach znów byli na prowadzeniu. Sama końcówka to istane szaleństwo, ale w tym wszystkim więcej zimnej krwi zachowali gospodarze, których zwycięstwo 5:3 golem w 37 ustalił Szymon Barszczewski. Najlepszy na boisku był jednak jego kolega z drużyny, Kamil Czyżak, autor 3 goli i 1 asysty. Lexus traci do podium 4 punkty i ma do zagrania dwa mecze, a więc została mu czysta matematyka. Goście z kolei trzecie miejsce przegrywają przez porażkę w bezpośrednim starciu z Equalit.

Czas na nowego wicelidera. Takiego prezentu nie mógł nie wykorzystać Team Ivulin Wola, który pewnie pokonał Jogadores. Białorusini kapitalnie weszli w ten mecz, a dokładnie Aliaksiej Zenkovets, który po kilku minutach miał na koncie hattricka. Czwartą bramkę dołożył Jura Ostrovsky i mecz był praktycznie ustawiony. Od tego momentu TI kontrolował przebieg wydarzeń boiskowych, nie pozwalając rywalowi dojść bliżej niż 3 trafienia. Mało tego w końcówce powiększył przewagę do pięciu goli, triumfując finalnie 9:4. Co ciekawe kolejnego hattricka w tym meczu dołożył Slava Ustanovich, druga najjaśniejsza postać tego meczu. Białorusini mają punkt straty do lidera ale jeden mecz rozgrany więcej.

Czas na nową drużynę w strefie medalowej. Od początku rundy czołówkę uporczywie gonił Equalit, który ciułał punkty i czyhał na potknięcia rywali. W końcu jedno z drugi przyszło w parze, ale zanim do tego doszło ekipa w białych trykotach musiała pokonać bardzo trudną przeszkodę, jakim była drużyna Supa Strikas. Goście są nieobliczalni i wcale nie byli byśmy zdziwieni gdyby byli w tabeli zdecydowanie wyżej. To właśnie gracze w czarnych trykotach przejęli inicjatywę na początku meczu, dwa razy zmuszając Equalit do gonienia wyniku. Ten za każdym razem odpowiedział, a w drugiej odsłonie zacieśnił szyki obronę, pozostawiając po swojej stronie skuteczność. W głównej roli wystąpił Adam Biegaj, który w pierwszej odsłonie zanotował dwie asysty, natomiast w drugiej dołożył dwa gole prowadząc Equalit do zwycięstwa 4:2, które dało mu trzecie miejsce w tabeli.  

Na koniec zostawiliśmy przebudzenie E.ON-u Polska, który jak do tej pory oprócz porażek zanotowali tylko jeden remis. Ich poniedziałkowym rywalem był East Crew, a więc rewelacja pierwszej części sezonu. Szczerze liczyliśmy tutaj na przebudzenie gospodarzy, tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Można powiedzieć, że zaczęło się zgodnie z planem, od gola gospodarzy. To jednak podziało na rywala jak płachta na byka, bo do szatni to oni prowadzili już 4:1. Tuż po zmianie stron ogladalismy wymianę ciosów, ale przewaga gości wciąż się utrzymywała. Mało tego w ostatniej fazie meczu „Energetycy” jeszcze ją powiększyli, triumfując finalnie 9:4. Świetną partię rozegrał duet: Grzegorz Kowerski – Bartosz Ozan, którzy zdominowali statystyki w tym meczu.

 

3. Liga Biznes: 

Tymczasem po 8.kolejce w czołówce trzeciej ligi zanotowaliśmy „status quo”. Pierwsze trzy zespoły w tabeli zgodnie pokonały swoich rywali i to między sobą rozdają medale jesiennej kampanii. Na czele stawki pozostał RSolution, który w pokonanym polu zostawił Alea Iacta Est. Lider był zdecydowanym faworytem tego meczu i mimo, że wynik otworzył rywal, to jego dominacja nie podlegał dyskusji. Grali szybciej, składniej i przede wszystkim skuteczniej. Ostatecznie pokonali oponenta 8:3, a po raz trzeci w sezonie zawodnikiem meczu został Piotr Gorczyca.

Jeden punkt straty do lidera utrzymał Cool Team II, który nie dał najmniejszych szans Zimnym Draniom. Dominacja graczy w żółtych trykotach nie podlegała żadnej dyskusji. Pięć goli zaaplikowali rywali w pierwszej odsłonie, kolejne sześć dołożyli po przerwie i zwycięstwo 11:0 poszło w świat. Po podwójną koronę uporczywie zmierza Sebastian Maśniak, który po raz kolejny poprowadził swoich kolegów do triumfu. Cool Team II ma tylko 1 punkt mniej od lidera, a do rozgrania jeszcze jeden mecz zaległy.

Z kolei raptem dwa oczka do RSolution traci Fast Trans, który w obronie trzeciego miejsca w tabeli pokonał Reytana. Ten mecz mógł się podobać. Szybkie tempo, dużo walki i ostra wymiana argumentów. W pierwszej odsłonie oglądaliśmy gol za gol, ale to FT dwa razy obejmował prowadzenie. Po zmianie stron goście uderzyli dwukrotnie, ale rywal zdołał bardzo szybko doprowadzić do remisu i mecz zaczął się od nowa. W samej końcówce więcej sprytu i zimnej krwi zachowali goście, którzy golami w 35 i 40 minucie przypieczętowali zwycięstwo 6:4. Pierwsze skrzypce zagrał duet: Kamil Łukasik – Maciej Błoński. Fast Trans podobnie jak wicelider ma jeden mecz zaległy w zanadrzu.

Pozostały nam starcia raczej w kontekście utrzymania, ponieważ pierwszej trójki już nikt nie dogoni. Ósmą kolejkę spotkań zainaugurowało starcie Teamu Ivulin Exile z Trójkątem Bródnowskim. Spodziewaliśmy się zaciętej rywalizacji, tymczasem Białorusini całkowicie zdominowali rywala, gromiąc go 8:0. Gracze w białych trykotach tego dnia okazali się za mocni na rywala. Punktowali go z dokładnością szwajcarskiego zegarka, aplikując mu po cztery gole w każdej połowie. Wyróżnić należy trio: Antoś Łahviniec – Maksim Khikhol – Maksim Duduk, którzy punktowali najlepiej.

Tymczasem w starciu sąsiadów z drugiej połowy tabeli Dental Doctor nie dał rady Moonfoxowi, ulegają 1:3. Mecz ten był bardzo zacięty i wyrównany, ale konkretniejsi pod bramką rywala byli goście. Po pierwszych 20 minutach po trafieniach Łukasza Rysza i Tomasza Sucharskiego prowadzili 2:0. Pięć minut po zmianie stron gospodarze złapali kontakt, ale riposta Rysza przyszła jeszcze szybciej i jak się okazało gol ten ustalił wynik tego meczu.

 

4. Liga Biznes: 

Niezwykle ciekawie wygląda sytuacja na czwartym szczeblu SL6 Biznes, gdzie mimo pauzy wciąż na prowadzeniu pozostaje El Barrio FC. Przewaga lidera stopniała jednak do jednego oraz trzech punktów względem pozostałych dwóch drużyn w strefie medalowej. Co jednak najważniejsze po mistrzowski tytuł mogą sięgną już tylko lider oraz drugi w stawce Team Ivulin TUT, którzy w 9.kolejce zmierzą się między sobą w finałowej rozgrywce. Tymczasem zaczniemy właśnie od Białorusinów, którzy w poniedziałkowy wieczór po dobrej postawie całego zespołu pewnie pokonali Cezara w stosunku 6:2. Najlepszy na boisku była Maćvej Pikuła. Białorusini mają już zapewniony medal, ale jaki to będzie kolor zależy w największej mierze od nich.

Pierwsza miała odpowiedzieć Żabka Polska, która była tylko 2 punkty za Białorusinami i podejmowała niżej notowaną Finansovą II. Ekipa Mateusza Machnio zrobiła rywalowi psikusa, zebrała się solidną paką i po meczu pełnym emocji i dramaturgii odprawiła z kwitkiem ekipę Dawida Świetlika w stosunku 4:3. Wszystko zaczęło się zgodnie z planem „Zielonych”, którzy otworzyli wynik w 13 minucie spotkania. Rywal jednak zareagował dla siebie w najlepszy z możliwych sposobów. Wbił cztery gole w 9 minuty i w 24 minucie objął prowadzenie 4:1. Z tego Żabka już się nie podniosła. Walczyła do końca, ale nie dość, że zabrakło szczęścia i skuteczności, to jeszcze rywal dobrze bronił. Taki wynik dał spokojny byt Finansovej II w 4 lidze oraz już znikome szansę na medal Żabce.

Tymczasem z walki o końcowy podium nie zrezygnowało Torpedo, które po zaciętym boju pokonało Airwent i pozostało tylko 1 punkt za strefą medalową. Pierwsza połowa to istny rollercoaster. Pierwsi do głosu doszli goście, którzy w 4 minuty wypracowali wynik 3:0. Rywala bardzo szybko odpowiedział ale tylko raz. Czas mijał i gdy wszyscy po mału szykowali się na przerwę piaty bieg wrzucił Piotr Koźniewski, który trafił w 15 i 17 minucie doprowadzając do remisu. Mało tego, tuż przed przerwą Airwent na prowadzenie wyprowadził Michał Hutny. To jednak nie koniec zwrotów w tym meczu. W porównaniu z pierwszą, dynamiczną i skuteczną pierwszą połową, druga była piłkarskimi szachami. W 23 minucie goście doprowadzili do remisu, a po kolejnych czterech odwrócili losy meczu. Emocje sięgały zenitu, ale to goście postawili kropkę nad i, a dokładnie uczynił to Oleksandr Tovchyha w 36 minucie. To ten zawodnik wraz z Kyrylo Kudem poprowadzili kolegów do bardzo cennego zwycięstwa 6:4.

Torpedo przez chwile był na podium, aż do odpowiedzi gracze Explo FC, które starciem z Przepiórkami Włochy zamykali 8.kolejkę spotkań. Faworytem byli goście, którzy bardzo szybko to udowodnili. Po 4 minutach prowadzili dwoma golami, a tuż przed przerwą powiększyli przewagę do 3 trafień. Gospodarze odpowiedzieli tuż przed przerwą, ale jak się okazało był to gol honorowy. Explo po zmianie stron dołożyło dwa gole i zamknęło całe spotkanie wynikiem 5:1. Hattricka i 1 asystę zanotował w tym meczu Kamil Jeczeń. EFC obroniło trzecie miejsce w tabeli ale na mistrzowski tytuł szans już nie ma. Powalczy o wicemistrzostwo ale do tego potrzebne będzie zwycięstwo w finałowym meczu lidera. To nie koniec bo w ostatniej serii Remigiusz Mierzwa i spółka grają z Żabką Polska i jak przegrają mogą stracił miejsce na podium.

 

5. Liga Biznes: 

Drugie podejście Elektrowoźniaka by objąć pozycje lidera 5.Ligi Biznesu w końcu się powiodła. Drużyna z Ukrainy ponownie wybiegła na murawę dwukrotnie, ale tym razem zainkasowała 6 punktów. Notabene „Niebiesko-Żółci” swoimi meczami otwierali oraz zamykali tą serię spotkań. Pierwsze zwycięstwo to był spacerek. Elektrowoźniak podejmował Cool Team, z którym nie miał najmniejszych problemów. Na boisku szalał Oleh Dvoliatyk, który także w drugim starciu odegrał główną rolę. Drogim rywalem „Elektryków” była Marsylia, a wiec to już był hit kolejki. Goście musieli wygrać by zachować szansę na medal szczególnie, że pierwszy mecz tej serii tylko zremisowali. Gospodarzom triumf dawał samotne prowadzenie w tabeli. Pierwsza połowa to istny rollercoaster, po którym mieliśmy remis 3:3. Po zmianie stron dwa szybkie gole zdobył Vasyl Baibuh, dając swojej drużynie taką właśnie przewagę. Marsylia dwoiła się i troiła, ale stać ją było już tylko na gola kontaktowego i to gospodarze mogli świętować zwycięstwo. Teraz mają 3 punkty przewagi nad resztą stawki, ale jeden mecz rozgrany więcej.

W związku z powyższym na drugie miejsce w tabeli spadło Tornado UA, opuszczając pozycje lidera po bardzo długim czasie. Ukraińcy jednak wzorowo wykonali swoje zadanie w tym tygodniu. Podejmowali innego pretendenta do mistrzostwa, La Masie, a stawką tego meczu była właśnie pozycja wicelidera. Wynik otworzyli goście, ale rywal nic sobie z tego nie zrobił. W 16 minucie prowadził już 3:1 i teraz to goście musieli gonić wynik. Robili to zawzięcie ale stać ich było tylko na jednego gola. Tornado zwyciężyło ten bardzo ciężki bój 3:2 i zameldowało się na pozycji wicelidera, podczas gdy LM spadła tuż za podium.

Tempa nie zwalniają także Los Lamusos, którzy tym razem rozbili Pure Play w stosunku 7:1. Gracze w niebieskich trykotach byli lepsi w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, a prawdziwy popis gry ofensywnej dał duet Robert Różycki – Kamil Klepacki, który podzielił między sobą zdobyczą bramkową. Los Lamusos mimo zwycięstwo, podobnie jak Tornado musieli pogodzić się z regresem o jedną lokatę.

Tymczasem dwa mecze w tej serii spotkań grała Marsylia, która pierwsze spotkania miała wręcz obowiązek wygrać, gdyż na jej drodze stanęły bardzo słabo radzące sobie w tej edycji Kosmasy. Tymczasem faworyci osłabieni kadrowo nie poradzili sobie z niżej notowanym rywalem i po bardzo zaciętym meczu zremisowali 3:3. Jeden punkt w dwóch meczach w decydującej fazie sezonu drużyny walczącej o końcowy podium to zdecydowanie za mało.

Pozostało nam premierowe zwycięstwo tej jesieni Aplikacji Krytycznych, które po bardzo zaciętym i ofensywnym meczu pokonały IKEĘ w stosunku 7:4. Pierwsza połowa zdecydowanie rozczarowała, a najlepiej o tym świadczy tylko jeden gol jaki obejrzeliśmy. Po zmianie stron obie drużyny wynagrodziły nam to z nawiązką. To jednak goście trafiali do siatki rywala zdecydowanie częściej powiększając sukcesywnie swoją przewagę. Ostatecznie AK zwyciężyły 7:4, a największa w tym zasługa Tomka Świdra, który był mózgiem drużyny. Dzięki zwycięstwu Aplikację wygrzebały się z ostatniego miejsca w tabeli zachowując szansę na utrzymanie w 5 lidze.

 

6. Liga Biznes: 

Już tylko katastrofa może odebrać złote medale drużynie Razam, która w ósmej kolejce pokonała kolejnego bardzo trudnego rywala na drodze po mistrzowski tytuł. Białorusini podejmowali FC Port Żerań, trzecią drużynę w tabeli i po zaciętym starciu zwyciężyli 2:0. Wynik w 13 minucie otworzył najlepszy na placu Artem Khrul, natomiast w 32 minucie ustalił go Uladzislau Shyshatski. Razam ma wprawdzie tyle samo punktów co wicelider, ale lider ma do rozegrania jeden mecz więcej.

Tymczasem na pozycji wicelidera pozostało Inferno Team, które w szlagierowym starciu podejmowało goniący stawkę Neostands. Obie drużyny interesowały tylko zwycięstwa choć cele obu drużyn były już troszkę inne. Tymczasem złudzeń nie było. Inferno stawiło się pierwszym garniturem z Adrianem Dębińskim na czele i rozbiło rywala w pył. Po pierwszych 20 minutach było 5:0 i praktycznie było po meczu. Druga odsłona trochę bardziej się otworzyła. Gospodarze wprawdzie znów wbili 5 goli, ale rywal odpowiedział 3 i całe zawody zakończyły się zwycięstwem ekipy Igora Patkowskiego 10:3. Inferno tym samym zapewniło sobie srebrne medale, ale wciąż liczy na potknięcie lidera i wywalczenie mistrzowskiego tytułu.

Tymczasem 8.kolejkę otworzyło efektowne zwycięstwo Chłopców do bicia nad Barem ETV Ulubiona. Goście niemrawo wchodzili w mecz ale jak już się rozkręcili, to szybko odjechali na bezpieczną odległość, którą potem tylko powiększali. Świetne zawody rozgrał Igor Muszko, ale także Patryk Kutra czy Maciej Dubicki zasłużyli na słowa uznania. Chdb po zwycięstwie 10:2 plasują się w połowie stawki.

Chwile potem Piłeczka Lobem w końcu przełamała niemoc i pewnie pokonała BakeTilly TPA. Gracze różowych trykotach szybko zyskali optyczną przewagę, z której jednak nic nie wynikał. Dopiero w 25 minucie przełamali defensywę rywala, a chwile potem ona sama wyręczyła gospodarzy podwyższając na 2:0. Goście próbowali odegrać się rywalowi, ale w samej końcówce gospodarze postawili konkretny stempel na tym meczu w postaci trzech goli. Ostatecznie Piłeczka Lobem zwyciężyła 5:0, a największa w tym zasługa duetu Przemek Ciborski – Jakub Bartnik, którzy po 3 razy zapisali się w statystykach.

Pozostał nam powrót do „tradycji” GNS-u Warszawa, który jednym golem pokonał RKS Huragan Czeczotkę. Pamiętamy jak przez niemal połowę sezonu gospodarze rozstrzygali swoje mecze jednym golem, potem było troszkę gorzej, ale nawyki ciężko wyplenić. Tym razem jednak wszystko nie rozstrzygnęło się w samej końcówce a tuż po zmianie stron. GNS dwukrotnie skutecznie zaatakował jeszcze przed przerwą, a zaraz po zmianie stron podwyższył prowadzenie do trzech goli. Wtedy pościg zaczęli goście, którzy golami w 31 i 34 minucie złapali kontakt. W końcówce emocje sięgały zenitu, ale wynik już się nie zmienił i zwycięstwo GNS-u Warszawa 3:2 stało się faktem.

 

 

 

Sponsorzy

Partnerzy

Gdzie gramy