FC Port Żerań z mistrzowskim tytułem – podsumowanie 7. kolejki SuperLiga6 Biznes!

FC Port Żerań z mistrzowskim tytułem – podsumowanie 7. kolejki SuperLiga6 Biznes!

Po małej przerwie wróciliśmy do gry w SuperLidze6 i był to udany powrót. Przede wszystkim zaczniemy od tego, że poznaliśmy pierwszego złotego medalistę. Na szósty szczeblu kropkę nad „i” w wielkim stylu postawił FC Port Żerań i to właśnie do gabloty tej ekipy wjechał mistrzowski wazon. Gratulacje! Na pozostałych poziomach jeszcze nic nie wiadomo, ale padło kilka istotnych wyników. W pierwszej lidze na czele umocniło się Nadwiśle, swój mecz wygrali też Supa Strikers, czyli lider na drugim froncie. W spotkaniu na szczycie na trzecim levelu Jogadores okazali się lepsi od E.ON Polska, szczebel niżej do czołówki zbliżył się Zimmer Biomet. W piątej klasie rozgrywkowej zaś prowadząca w stawce La Masia, nie bez problemów, ale zwyciężyła z ambitnie walczącym Cezarem. Zapraszamy na podsumowanie 7. kolejki SuperLiga6 Biznes!

 

  1. Liga Biznes:

 

Nasze podsumowanie zaczniemy od najwyższego szczebla SuperLigi6 Biznes. Tu na otwarcie czekała nas rywalizacja FK Almaz z FC Knurino FC. Spodziewaliśmy się tu zaciętych zawodów, tymczasem po pierwszej połowie Zieloni kierowani przez Vlada Kulnyka i Yury Neudakha wygrywali aż 4:0. Goście po kilku mocnych słowach w szatni po zmianie stron rzucili się do odrabiania strat i dzięki hat-trickowi Adriana Kalinowskiego zbliżyli się na 5:3. Lecz to był jedyny dobry fragment w ich wykonaniu. Na finiszu Kulnyk do bramki z pierwszej części dołożył jeszcze trzy, wspomógł go jeszcze Vladyslav Andriusta i dzięki temu Almaz triumfował 9:3. Co pozwoliło im utrzymać się w wyścigu o top3. Knurino zaś po tej trzeciej z rzędu przegranej szanse na mistrzostwo mają już tylko matematyczne.

W konfrontacji Impuls UA z Marwickiem faworytem była komanda rodem z Ukrainy, ale po pierwszej, bardzo intensywnej połowie, w której byliśmy świadkami wymiany ognia, nieco lepsi byli gości (2:3). Po wznowieniu gry trio Yevgeniy Antonov – Tomasz Chwaja – Mateusz Paliszewski podkręcili tempo i zrobiło się już 2:6. Impuls co prawda walczył do końca, ale stać ich było tylko na zmniejszenie rozmiarów porażki do 3:6. Marwick sprawił wielką niespodziankę, pokonując jednego z kandydatów do tytułu i dzięki temu ten zespół wciąż może utrzymać się w pierwszej lidze.

Szans na to nie ma już MFC BERRY KOLEKTYW KREATYWNY. Drużyna w czarnych strojach mierzyła się z Nadwiślem i tutaj mało kto dawał im nadzieje na sukces. I ta prognoza potwierdziła się w pełni. Lider od samego startu bezlitośnie punktował oponentów, w czym prym wiedli zwłaszcza Bartosz Kwiatkowski i Dominik Trepiak. Efekt? Już do przerwy było 6:0. A w drugiej odsłonie gospodarze zaprezentowali się równie dobrze, aplikując rywalom kolejne sześć goli. Ostatecznie Nadwiśle po zwycięstwie 12:0 umocnili się na pierwszym miejscu, robiąc duży krok w stronę mistrzostwa.

 

 

  1. Liga Biznes:

 

Pora na Drugą Ligę Biznes, gdzie wystartowaliśmy meczem East Crew z Fast Trans. Po kwadransie nominalni gospodarze, zgodnie z planem 2:0, ale jeszcze przed upływem pierwszej odsłony gola do szatni zdobył Maciej Błoński. Tuż po zmianie stron mieliśmy wyrównanie, ale komanda rodem z Ukrainy szybko ukróciła zapędy gości. Najlepszy na placu Igor Khromych zdobył szybkie dwie bramki (łącznie uzbierał hat-tricka), a niedługo później na 5:2 poprawił Vasyl Bevziuk, dzięki czemu gospodarze zbliżyli się do podium.

Bardzo ważne zwycięstwo odnotował też Cool Team II. W konfrontacji z The New GreenBack przez długi czas utrzymywał się bezbramkowy remis (chociaż obie strony, rzecz jasna, miały swoje liczne okazje). Ten stan trwał aż do 37 minuty. Wtedy to niezawodnym Sebastian Maśniak kapitalnie przymierzył z wolnego w samego okienko, zapewniając swojej drużynie skromne, ale niezwykle cenne 0:1. Taki rezultat sprawił, że załoga w żółtych trykotach wciąż się w liczy w wyścigu o złoto.

Nie zawiódł też lider, czyli Super Strikers. Zespół w czarnych strojach był faworytem starcia z Team Ivulin Wola i już po 10 minutach było 3:0. Lecz Białorusini nie składali broni i po 16 minutach zrobiło się 4:2. Nie minęło 120 sekund, gdy po raz trzeci tego dnia na listę strzelców wpisał się Kacper Krajewski. I do przerwy mieliśmy 4:2. W drugiej części meczu Team Ivulin Wola znowu do przodu, co otworzyło im drogę do zdobycia bramki na 4:3, jednak ich radość nie trwała zbyt długo, gdyż od tego momentu gospodarze zaczęli punktować rywali, finalnie triumfując 8:4. A to pozwoliło im pozostać na szczycie.

Na zakończenie 7. kolejki mieliśmy sporą niespodziankę. A to dlatego, że porażkę zanotował wicelider. Ultima, bo o nich mowa, podejmowała Equalit i w zasadzie prawie samego początku musiała gonić wynik. Po 15 minutach, dzięki współpracy Adama Biegaja i Damiana Starosty, było 2:0. Goście szybko złapali kontakt i po pierwszej odsłonie mieliśmy 2:1. W 27 minucie MVP tych zawodów Starosta huknął z wolnego pod poprzeczkę, ale po dosłownie Bartek Kowalewski zmniejszył przewagę na 3:2. Tej straty nie udało się już jednak odrobić i trzy punkty powędrowało na konto gospodarzy. Jeśli chodzi o Ultimę, to ta porażka mocno skomplikowała im sytuację w kwestii walki o mistrzostwo.

 

 

  1. Liga Biznes:

 

Schodzimy do Trzeciej Ligi Biznes, w której byliśmy świadkami dwóch potyczek. Tu jako pierwsi na placu wyszli El Barrio FC i RSolution. Pierwsza połowa była zacięta, obie ekipy wbiły sobie po dwie bramki, w efekcie do przerwy mieliśmy 2:2. Po zmianie stron na placu istniała już tylko jedna drużyna. Byli to goście, którzy kierowani przez Wiktora Pyrzanowskiego, Piotra Gorczycę i najlepszego na placu Seweryna Gajewskiego zaczęli punktować przeciwników i to niemal natychmiast znalazło odzwierciedlenie w wyniku. Ostatecznie w meczu o sześć punktów RSolution zwyciężyli w pełni zasłużenie 3:8 i dzięki temu mocno poprawili swoją sytuację w tabeli.

Następnie czekało nas spotkanie na szczycie pomiędzy Jogadores i E.ON Polska. W pierwszej odsłonie obejrzeliśmy tylko jedno trafienie, autorstwa Jakuba Karpińskiego, a w drugiej gospodarze wykorzystując błędy przeciwników odskoczyli na 3:0 (w czym największy udział miał Karpiński). Nie był to jednak koniec emocji. Niedługo później Michał Burzyński dał granatowym kontakt, a w 38 minucie goście po strzale z dystansu zbliżyli się na 3:2. Lecz nie minęło 60 sekund, gdy Jogadores po pięknej zespołowej akcji zadali decydujący cios na 4:2. A to pozwoliło temu zespołowi zrównać się z liderem i utrzymać w wyścigu o złoto. Jeśli zaś chodzi o E.ON, to po tej porażce szanse na tytuł mają już tylko matematyczne.

 

 

  1. Liga Biznes:

W Czwartej Lidze Biznesu siódmy tydzień zmagań otworzyliśmy rywalizacją dwóch ekip z drugiej połowy tabeli, czyli Zimnych Drani i Kaspedy. Po niespełna kwadransie nominalni gospodarze prowadzili 2:0, ale jeszcze przed przerwą duet Michał Morych – Piotr Siemiątkowski „załatwił” gościom gola kontaktowego. I to dało wiatr w żagle tej drużynie, gdyż po zmianie stron to właśnie oni przejęli inicjatywę. Świetnie prezentowali się wspomniani Morycz i Siemiątkowski, wspomagał ich Marcus Esham, a to przyniosło efekt w postaci w pełni zasłużonego zwycięstwa 2:5 i niezwykle ważny trzech punktów na koncie.

W drugim spotkaniu, pomiędzy Alea Iasta Est i Zimmer Biomet w zasadzie już do przerwy było wszystko jasne. Trio Clemens Peyrelongue – Pablo Palmero – Ioseb Otskheli zrobiło robotę i po pierwszej części mieliśmy 0:3. W drugiej goście nie zwalniali tempo, konsekwentnie powiększając swoją przewagę, odskakując aż na 0:7. Dopiero w samej końcówce, po uderzeniu Marcina Krynickiego z dystansu, AIE zdobyli bramkę honorową, ale to było wszystko, na co ich stać. Zimmer Biomet po efektownej wygranej 1:7 zbliżył się do strefy medalowej i wciąż może myśleć o podium na koniec sezonu.

 

 

  1. Liga Biznes:

 

Czas na Piątą Ligę Biznes, gdzie w górnej połówce tabeli mieliśmy przed tą kolejką spory ścisk. A teraz jeszcze sytuacja się zagęściła, chociaż lider akurat odskoczył od peletonu. Ale po kolei. W pierwszym meczu obejrzeliśmy w akcji Marsylię i Airwent. Delikatnym faworytem byli tu nominalni gospodarze, tymczasem to goście kierowani przez Piotra Koźniewskiego prowadzili 0:3 po 19 minutach. Co prawda po chwili Marsylczycy złapali kontakt za sprawą Dawida Bączkowskiego, ale niedługo po wznowieniu gry Koźniewski skompletował dublet. A na finiszu goście jeszcze dobili rywali na 1:5 i dzięki tej wygranej wciąż się liczą w walce o pudło.

Wspominaliśmy w powyższym akapicie o liderze, więc teraz do niego powrócimy. La Masia, bo o nich mowa, mierzyła się z Cezarem i tutaj wszyscy spodziewali się gładkiego zwycięstwa gospodarzy. I po pierwszej połowie wszystko szło zgodnie z planem, LM odskoczyli na 2:0 i wydawało się, że kolejne gole będą kwestią czasu. Lecz po zmianie stron Makary Olczak trafił na 2:1, a po nieco ponad pół godzinie gry zrobiło się 2:2 po uderzeniu Piotra Szymańskiego. Wydawało się, że Cezar dowiezie wynik, ale w samej końcówce dwukrotnie na listę strzelców wpisał się niezawodny Alexey Chudovsky, zapewniając swojej ekipie zwycięstwo 4:2. I to był już ich siódmy z rzędu skalp w tym sezonie.

W rywalizacji dwóch zespołów z medalowymi aspiracjami, czyli Razam i FC Desant, spodziewaliśmy się zaciętego widowiska. Do przerwy oglądaliśmy klasyczną wymianę ognia, ale nieco skuteczniejsza była załoga z Ukrainy, która dowodzona przez Volodymyra Kharina prowadziła 2:3. Dokładnie w 30 minucie na 3:3 wyrównał Arciom Kijko, ale ostatnie słowo należało do FC D. W 35 minucie najlepszy na placu Kharin skompletował hat-tricka, zapewniając Desantowi niezwykle cenny triumf 3:4. Taki rezultat sprawił, że goście awansowali do top3.

 

  1. Liga Biznes:

 

Na sam koniec została nam Szósta Liga Biznes i tu wszystkie oczy zwrócone były na FC Port Żerań, którzy w razie zwycięstwa z Rossonieri, sięgnęliby po złoto. Zespół w biało-złotych trykotach nie zamierzał tutaj zbyt mocno stresować swoich kibiców i już po 4 minutach dowodzony przez Patryka Zgorzelskiego prowadził 2:0. Goście niedługo później złapali kontakt, ale w 13 minucie na 3:1 trafił Dominik Gąska, a po nieco ponad kwadransie na 4:1 poprawił Zgorzelski i rywale mieli problem. Co prawda odgryźli się jeszcze przed przerwą i po zmianie stron także nie składali broni, ale lider był po prostu bardziej skuteczny. Co zaowocowało pewny, w pełni zasłużonym triumfem 8:4. A taki rezultat oznaczał, FC Port Żerań zostali pierwszym zimowym mistrzem w naszych rozgrywkach. Wielkie brawa, Panowie!

Nieco w cieniu walki o złoto odbył się drugi mecz, w którym Profill podejmował Lux Med. Pierwsza odsłona była wyrównana. Lepiej w te zawody weszli gospodarze. W 13 minucie po bramce Marcina Szczepkowskiego było 1:0, ale nie minęło 120 sekund, gdy do wyrównania doprowadził Artur Sawiński. A niedługo później gola do szatni zdobył Adrian Kanigowski i po pierwszej części mieliśmy 1:2. Po wznowieniu gry LM przejęli inicjatywę i zaczęli kontrolować boiskowe wydarzenia. Co dość szybko przełożyło się na kolejne bramki. Finalnie Lux Med wygrał 2:6 i dzięki temu odskoczył od strefy spadkowej. Profill zaś wciąż musi czekać na premierowe punkty.

 

 

Sponsorzy

Partnerzy

Gdzie gramy