Podsumowanie sezonu 4. Ligi Biznesu!

Podsumowanie sezonu 4. Ligi Biznesu!

Przyszedł czas na drugi odcinek cyklu podsumowań sezonu jesiennego. W nim przypomnimy wam co działo się na czwartym szczeblu SuperLiga6 Biznes. Tutaj rozgrywki zdominował Team Ivulin III, który osiągnął komplet zwycięstw. Drugi zespół w tabeli, Elmol Szkoła Jazdy wyprzedził o 5 punktów, a finiszującą na trzecim miejscu drużynę Double Team o 6 oczek. Klasyfikacje indywidualne zaś zdominowali gracze Fast Transu, Karol Mroczkowski oraz Kamil Łukasik, którzy jednak jako zespół skończyli sezon w połowie stawki. Zapraszamy na przegląd wydarzeń w 4.Lidze Biznesu.

 

Team Ivulin III okazał się bezkonkurencyjny na czwartym poziomie warszawskiej biznesówki SuperLiga6. Ekipa z Białorusi od początku była stawiana w gronie faworytów do końcowego triumfu, ale nikt chyba nie przypuszczał, że zrobi to w takim stylu. Jesień zaczęła od ogrania, jak się okazało jednego z medalistów, Double Team. Początkowo równo z Białorusinami szedł Fast Trans, ale już w trzeciej kolejce poległ, co przy trzecim zwycięstwie TI dało im pozycje lidera, której już nie oddali. Ogrywali kolejnych rywali, w tym choćby FT, pozbywając go szans na medal. Jak się później okazało jedyną drużyną, która mogła dogonić lidera był Elmol, ale w 9.kolejce przyszły mistrz rozgromił ostatni bastion na drodze do mistrzostwa i już mógł odpalać szampany. Swój sukces przyklepali jeszcze dwoma zwycięstwami na koniec sezonu, ale najbardziej żałują walkowera w ostatnim meczu, który stanął na drodze białoruskim snajperom do korony króla strzelców. Nie mogli oni już poprawić swojego dorobku. Mowa o liderach mistrzowskiej drużyny: kapitanie Anotosiu Łahvrińcu oraz Zmicerze Jarmiolence, którzy zdobyli odpowiednio po 17 i 14 goli. Pierwszy z nich trzy razy wybierany był na zawodnika meczu i to w jego ręce powędruje nagroda dla najlepszego zawodnika całego sezonu jesiennego. Warto podkreślić, że Team Ivulin III zakończył rozgrywki z najskuteczniejszym atakiem i najszczelniejszą defensywą ligi, co przyłożyło się także na nagrodę indywidualną dla najlepszego obrońcy 4 ligi, która powędruje w ręce Jauhiena Shambieckiego.

Na miejscu drugim finiszował Elmol Szkoła Jazdy, którego początkowo próżno było szukać w czołówce tabeli. Ekipa Piotra Ruckiego zaczęła od drugiej serii i to od remisu z Reytanem. Potem jednak „Zieloni” zaczęli zwycięski marsz, który trwał cztery mecze. W tym czasie Elmol ograł choćby Fast Trans (wtedy lider) czy innego medalistę, Double Team. Po 6.kolejce zakotwiczył na pozycji wicelidera z 5 punktami straty do lidera i z jednym meczem zaległym do rozegrania. W następnej serii Elmol (już tylko on mógł przegonić TI) podejmował już Team Ivulin, a mecz ten był nawet na wagę mistrzostwa. Białorusini zdeklasowali jednak rywala, któremu została obrona drugiego miejsca w tabeli. Ta sztuka udała się Elmolowi bez problemów, ale warto tu zaznaczyć, że dwa ostatnie mecze wygrali walkowerami. Wprawdzie ich rywale byli z niższej półki i faworytem i tak byli gracze w zielonych trykotach, ale na boisku wydarzyć się może wszystko. Ostatecznie Elmol finiszował tylko 1 punkt przed DT. Po raz kolejny najbardziej wartościowym graczem srebrnych medalistów był Rafał Kolasiński, który zakończył rozgrywki z dorobkiem 12 goli, 8 asyst i 3 tytułów MVP meczu, choć podkreślić trzeba, że mrówczą, świetną robotę robił też cały czas Rafał Janus.

Brązowe medale zawisną na szyjach graczy Double Team. Trzecia drużyna sezonu jesiennego wcale nie zaliczyła udanego startu minionej kampanii. Od razu została zweryfikowana przez późniejszego mistrza. Szybko sobie to jednak odbiła, ogrywając Piłeczkę Lobem, Iniezamocni oraz Marsylię. Wróciła zatem do czołówki, ale już w następnym meczu przegrała z Elmolem batalię o drugie miejsce w tabeli, co kosztowało ją lokatę na podium. Tym razem ekipa Bartka Borysa także szybko wróciła na zwycięskie tory, z których już nie zeszła do końca sezonu. Dwaj pierwsi rywale byli łatwi, a drugi nawet oddał mecz walkowerem, ale już dwie ostatnie potyczki, w których Double Team bronił pozycji na podium były już istnymi dreszczowcami. Oba mecze po wielkiej dramaturgii zakończyły się zwycięstwami brązowych medalistów tylko jednym golem. Najpierw ograli 5:4 Reytana, a następnie w takim samym stosunku pokonali Fast Trans. Warto zaznaczyć, że stawką drugiego z tych meczów było trzecie miejsce na koniec sezonu. To co charakteryzowało DT to zespołowość i dość wyrównana kadra, w której wielu graczy miało swoje pięć minut. Najlepsze liczby wykręcił jednak Andrzej Sadecki, ale choćby Mateusz Machnio czy Marcin Górkiewicz także swoich osiągnięć wstydzić się nie muszą. Podobnie jak Bartłomiej Niedziałkowski, który w raptem trzech meczach uzbierał 8 goli i asystę, co jednak najważniejsze, aż 4 z nich wbił w tym najważniejszym meczu o 3 miejsce, który zamykał sezon jesienny.

Tuż za podium finiszował Reytan, który do strefy medalowej stracił 6 punktów. Tomasz Cieślak i jego świta zagrali bardzo nierówny sezon. Zabrakło trochę szczęścia, trochę wyrachowania, bo jakby nie było przegrali tylko 2 mecze w sezonie, ale aż 3 zremisowali. To bardzo nieprzewidywalna drużyna. Potrafiła zremisować z dużo niżej notowanym zespołem, by za chwile urwać punkty ekipom bijącym się o medale. To cały czas dawało im miejsce które gwarantowało kontakt z podium. Co więcej, oprócz zwycięstw z drużynami z dolnych partii tabeli, Reytan potrafił także ograć chociażby Fast Trans i to w bardzo ważnym momencie sezonu. W ostatniej potyczce sezonu podejmował Double Team, a zwycięstwo gwarantowało im medale. Niestety dla nich jak już wspomnieliśmy DT okazał się lepszy o jednego gola i marzenia o medalach musieli odłożyć przynajmniej do zimy. Reytan podobnie jak jego poprzednik dysponował bardzo wyrównaną kadrą, w której kilku graczy potrafiło wziąć ciężar gry na swoje barki. Shibin Vaughese oraz Piotr Chlebus po dwa razy poprowadzili swoich kolegów do triumfów, zaś Pawłowi Zarzyckiemu oraz Iosebowi Otskheliemu ta sztuka udała się po jednym razie.

Miejsce piąte, które było chyba jednym z największym zaskoczeń, przypadło Fast Transowi. Jacek Strus i spółka mieli rozdawać karty na tym szczeblu ligi biznesu i rzeczywiście na początku jesieni wszystko szło zgodnie z założeniami. FT ograł kolejno Iniezamocnych, Marsylię, ale już w trzecim meczu zatrzymał się na późniejszym wicemistrzu, przełykając pierwszą gorycz porażki. To bardzo zachwiało morale graczy w szarych trykotach. Wprawdzie wygrali kolejny mecz z Aplikacjami Krytycznymi, ale tylko jednym golem. Najgorsze zaczęło się w kolejnej serii, która przyniosła porażkę z Reytanem. Po tej przegranej FT utrzymał jeszcze miejsce na podium, ale tylko na chwile. Tydzień później został rozgromiony przez późniejszego mistrza, co wobec postawy innych drużyny zepchnęło go na 5 miejsce. Nasi bohaterowie walczyli jednak do końca. Wygrali dwa kolejne meczeco w ostatniej serii postawiło ich przed szansą wywalczenia brązowych medali. Przegrali tylko jednym golem i musieli zadowolić się dopiero piątym miejscem. Zabrakło konsekwencji w grze w najważniejszych momentach sezonu. Jak zwykle skutecznością pod bramką rywali błyszczeli Karol Mroczkowski oraz Kamil Łukasik. Pierwszy z dorobkiem 23 goli został królem strzelców, zaś drugi popisał się 19 ostatnimi podaniami, co dało mu miano króla asyst.

Trzy kolejne lokaty zajęły drużyny ze zbliżoną liczbą punktów. Drugą połowę tabeli otwiera Marsylia, która uzbierała 10 punktów. Daje to aż 5 oczek straty do poprzedniej drużyny w zestawieniu. Gracze w błękitnych koszulkach swoje pierwsze zwycięstwo odnieśli w trzeciej serii, ogrywając Męskie Granie. Kolejną ofiarą Marsylii była Piłeczka Lobem, a ostatnim Iniezamocni i były to dwa zwycięstwa z rzędu, okraszone remisem z Aplikacjami. To natchnęło zespół, co odczuł późniejszy mistrz, który by przyklepać „majstra” musiał ograć Marsylię w 10.kolejce. Zrobił to, ale musiał wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, bo jeszcze w 24 minucie „Błękitni” prowadzili 4:2. Ten pozytywny obraz drużyny popsuł troszkę walkower jaki w ostatniej serii oddali Elmolowi. Najlepsze liczby w drużyny, chyba już tradycyjnie, wykręcił Łukasz Choma, a wydaje się, że jeśli tylko Panowie uporają się z kłopotami kadrowymi, w kolejnym sezonie powinni być groźni dla każdego.

Punkt mniej na swoim koncie zgromadziła siódma w stawce Piłeczka Lobem, która zaliczyła niezły start sezonu. Gracze w różowych trykotach z czterech pierwszych meczów wygrali dwa. Wprawdzie z ekipami niżej notowanymi, ale dawało to pozytywny impuls na przyszłość. Potem jednak przyszła weryfikacja przez drużyny, które zakończyły rozgrywki wyżej w tabeli. Przegrali kolejno z Marsylią, Elmolem, Reytanem i Fast Transem, więc zamiast marzeń o górnej części tabeli musieli się martwić o strefę spadkową. Tutaj obronili się bez problemu. Pożegnali się z jesienną kampanią zwycięstwem z AK. Dwaj zawodnicy wybili się ponad szereg i to zdecydowanie. 8 goli i 6 asyst to dorobek Jakuba Bartnika, ale prawdziwym liderem drużyny okazał się Łukasz Gospodarczyk, autor 9 goli i 13 ostatnich podań (drugi asystent sezonu).  

Miejsce ósme zajęły Aplikacje Krytyczne. Debiutant w naszych rozgrywkach uzbierał 8 punktów, na które zebrały się dwa zwycięstwa i dwa remisy. Pierwsze „oczko” wywalczył już w swoim drugim meczu, remisując z mocnym Reytanem. Dawało to nadzieję na niezły sezon. Następny mecz Aplikacje przegrały tylko jednym golem z faworyzowanym FT, by następnie dostać walkowera od MG. Kolejne punkt zdobyły dwa mecze później, gdy zremisowali z Marsylią. W międzyczasie przegrali 5 spotkań, co raczej kazało skupić się na walce o utrzymanie. Rywale zadbali o to, że bez względu na wynik w ostatnim meczu, Aplikacje utrzymały się w 4 lidze. Ósma drużyna 4.Ligi Biznesu postanowiła jednak pożegnać się z honorem i na koniec sezonu rozgromiła Iniezamocnych 8:0. Jeżeli z przekroju całego sezonu mielibyśmy wyróżnić któregoś z graczy, to bez wątpienia jest to autor 8 goli i 7 asyst, Adam Szawarski. Aplikacje Krytyczne, jak można przypuszczać zapłaciły frycowe, jak na nowicjuszy przystało, ale biorąc pod uwagę szeroką i stabilną kadrę, progres w wypadku tej drużyny, jest tylko i wyłącznie kwestią czasu.

Pierwszym spadkowiczem z czwartej ligi zostało Męskie Granie, które w całym sezonie uzbierało 4 punkty i właśnie tyle zabrakło im do bezpiecznej strefy. Drużyna Maciej Malca wprawdzie już w drugim meczu pokonała Iniezamocnych, ale jak się okazało było to ich jedyne zwycięstwo w tej kampanii. Kolejny, zarazem ostatni punkt zdobyli w kolejce numer 6, gdy zremisowali z Reytanem. Kilka meczów MG przegrało nieznacznie, będąc równorzędnym rywalem. Równocześnie jednak borykali się z wielkimi problemami kadrowymi, co skończyło się dla nich aż 3 walkowerami. Kto wie jak potoczyły by się ich losy gdyby nie „drużynowy szpital”. Mamy nadzieję, że przez zimę zdołają się wyleczyć, zreorganizować i wrócą do nas silniejsi, na Wiosnę.

Miejsce ostatnie w jesiennej kampanii przypadło Iniezamocnym, którzy przegrali wszystkie dziewięć meczów. Drużyna, która jest nie jako odłamem Gastro Sparty, znanej z naszych rozgrywek weekendowych, w tej kampanii była istnym „placem budowy”, co bez wątpienia odbiło się na wynikach. Dwa razy jednak rywale mocno drżeli o wynik. Jednym z nich był medalista Double Team, drugim Marsylia. Obie ekipy wygrały tylko jednym golem. Aby zapunktować zabrakło jedna odrobiny szczęścia, skuteczności i jakości i to właśnie Iniezamonci zostali czerwoną latarnią czwartej ligi.

 

MVP – Antoś Łahviniec
Najlepszy obrońca – Jauhien Shambiecki
Najlepszy bramkarz – Maksim Kanawał, (wszyscy Team Ivulin III)
Król strzelców – Karol Mroczkowski
Nról asyst – Kamil Łukasik, (obaj Fast Trans)

 

Sponsorzy

Partnerzy

Gdzie gramy