Szósty tydzień rywalizacji, czyli miks meczów na szczycie, niespodzianek i wygranych liderów

Szósty tydzień rywalizacji, czyli miks meczów na szczycie, niespodzianek i wygranych liderów

Po szóstej serii gier w SuperLiga6 Biznes nadal mamy więcej pytań, niż odpowiedzi, ale na brak mocnych wrażeń akurat nie mogliśmy narzekać. Na pierwszym szczeblu cała czołowa trójka, czyli Nadwiśle, FC Otamany i Mitra, solidarnie wygrywała swoje starcia. Level niżej, w meczu na szczycie, MaxQs pokonał Cool Team II, ważne zwycięstwo odniósł też Marwick. Na trzecioligowych murawach Inferno Team rzutem na taśmę ograł Trójkąt Bródnowski i pozostał na szczycie stawki. W czwartej klasie rozgrywkowej wciąż nie do zatrzymania jest La Masia, która tym razem poradziła sobie z konkurentem do złota Retro Squadem. Na piątym poziomie Airwent dość nieoczekiwanie urwał punkty E.ON Polska, na szóstym Explo FC sprawili jeszcze większą niespodziankę, triumfując z liderującym Rossonieri. I na koniec, na siódmym froncie szósty skalp z rzędu zgarnął Lux-Med. Zapraszamy na podsumowanie 6. kolejki w SuperLiga6 Biznes!

 

1. Liga Biznes:

 

Naszą zapowiedź otworzymy, zgodnie z tradycją, Pierwszą Ligą Biznes. I tu rywalizację zaczęliśmy we wtorek, meczem SS Cyrkulatki z Impuls UA. Tutaj o wszystkim zadecydyowała pierwsza połowa, w której ekipa z Zamojszczyzny kierowana przez Bartłomieja Panasa wypracowała sobie przewagę rzędu 2:0. W 25 minucie kontakt na 2:1 dał Vlad Budz, ale potem, mimo licznych sytuacji z obu stron, wynik już się nie zmienił. Cyrkulatka sięgnęła tu po niezwykle cenne 3 oczka, Impuls zaś przegrał już po raz szósty z rzędu i ich sytuacja staje się powoli bardzo trudna.

Dokładnie to samo możemy powiedzieć o drugiej ukraińskiej komandzie, czyli Galicii. Zakharii Mor i jego świta nie byli faworytem w rywalizacji z Mitrą i ta prognoza potwierdziła się w pełni. Drużyna w białych trykotach dość szybko ustawiła sobie ten mecz, już po 11 minutach prowadząc 0:3 (co w dużej mierze było zasługą najlepszego na murawie Krystiana Nowakowskiego). Jeszcze przed upływem pierwszej części obie ekipy wbiły sobie po sztuce (1:4), a po wznowieniu gry goście spokojnie kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń, cierpliwie czekając na kolejne trafienia. Udała im się ta sztuka dwukrotnie, co w ostatecznym rozrachunku dało im triumf 1:6.

W tym samym czasie na placu obok grał inny kandydat do mistrzostwa, czyli Nadwiśle. Obrońcy tytułu mierzyli się z drugą drużyną zeszłego sezonu, Team Ivulin Rabona, i zgodnie z zapowiedzią było to wyrównane widowisko. Już w 4 minucie drogę do siatki znalazł Arthem Krul, ale lider nie spanikował i w 16 minucie za sprawą Tomasza Gańko wyrównał na 1:1. Obie załogi miały swoje okazję na zmianę rezultatu, ale ten utrzymywał się do samego końca. Aż do 39 minuty. Wtedy to niezawodny Bartosz Kwiatkowski po raz kolejny został bohaterem Nadwiśla, zdobywając zwycięskiego gola na 2:1. I dzięki temu gospodarze pozostali na szczycie tabeli.

Do małej niespodzianki doszło w meczu FK Almaz z Knurino FC. Bordowi po 6 minutach wygrywali 0:2, ale kiepski start nie zniechęcił Zielonych, którzy odpowiedzieli dwoma bramkami. Lecz goście jeszcze w pierwszej połowie zdołali się zrewanżować, schodząc do szatni przy wyniku 2:4. Almaz cały czas gonił oponentów i w 35 minucie zdołał doprowadzić do remisu 4:4. Wydawało się, że FK A pójdą za ciosem, ale ostatnie słowo należało do K FC. Na 120 sekund przed końcowym gwizdkiem gola zdobył Jan Zieja i zrobiło się 4:5. Almaz mógł, mimo prób, nie zdołał wyrównać i trzy punkty trafiły do Knurino.

W czwartek, potyczką Niskiego Pressu z FC Otamanami, zamknęliśmy szósty tydzień zmagań. W pierwszej części nie obejrzeliśmy żadnych trafień, za to w drugiej zobaczyliśmy zdecydowaną poprawę. Ale tylko ze strony gości. FC O weszli na wyższe obroty i dzięki współpracy Borysa Ostapenko z Kostyą Didenko już po 28 minutach było 0:3. Otamany nie zamierzały na tym poprzestawać, co przyniosło spodziewane efekty w postaci w pełni zasłużonego triumfu 1:6 i utrzymaniu się na drugim miejscu.

2. Liga Biznes:

 

Schodzimy do Drugiej Ligi Biznes, w której rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia, czyli od wtorkowego starcia MaxQS z Cool Team II. W pierwszej, wyrównanej połowie, obie ekipy wbiły sobie po „sztuce”, ale w drugiej bardziej konkretni byli gospodarze. Tuż po wznowieniu gry znakomicie dysponowany Mateusz Grabowski podał do Karola Piwowarskiego, a ten strzelił na 2:1. A po nieco ponad pół godzinie tych zawodów najlepszy na murawie „Graba” skompletował dublet, podwyższając na 3:1. MaxQs od tego momentu umiejętnie neutralizował rywala i dowiózł wygraną. Która była o tyle cenna, że pozwoliła im awansować na drugie miejsce, kosztem Cool Teamu II.

Następne spotkanie zostało rozegrane w środę. Tu na murawie obejrzeliśmy w akcji Lamico z Marwickiem. W teorii faworytem byli goście, ale to gospodarze już w 6 minucie objęli prowadzenie po uderzeniu Damiana Łukasika. Po kwadransie na 1:1 trafił Dawid Pawlak, a tuż po zmianie stron na 1:2 poprawił Paweł Załęcki. Lamico nie składało broni i w 31 minucie gola zdobył Stefan Łapko. Było wówczas 2:2 i do końca jeszcze dużo czasu. Ostatecznie to załodze w białych trykotach udało się zgarnąć pełną pulę. Gdy do ostatniego gwizdka pozostawało nieco ponad 60 sekund drogę do siatki znalazł Pawlak, dając swojej drużynie zwycięstwo 2:3. Które pozwoliło Marwickowi utrzymać się na szczycie stawki. Lamico zaś po tej porażce pozostali w strefie spadkowej i ich sytuacja zrobiła się jeszcze trudniejsza.

Znacznie mniej wyrównana była czwartkowa potyczka pomiędzy Jogadores i Supa Strikers. Obrońcy tytułu już do przerwy wypracowali sobie przewagę 1:4, a w drugiej połowie nie zwalniali tempa, raz za razem punktując przeciwników. W czym prym wiedli Fabian Frelik, ale w zasadzie wszyscy zawodnicy gości prezentowali się znakomicie. Różowi dopiero na finiszu nieco się odgryźli, ale to było za mało na tak doskonale dysponowanego rywala. Finalnie Supa Strikers pokonali Jogadores aż 3:10 i w pełni zasłużenie zainkasowali 3 punkty.

Również we czwartek odbyła się konfrontacja GGiP Adwokaci z Equalitem. Lepiej w te zawody weszli Adwokaci, którzy po 11 minutach odskoczyli na 2:0, ale goście zdołali zdobyć gola do szatni, który dawał im nadzieje na korzystny rezultat. Te nadzieje zgasił Bartłomiej Gilewski. Napastnik gospodarzy w 25 minucie podwyższył na 3:1, a w samej końcówce po raz drugi wpisał się na listę strzelców, ustalając stan rywalizacji na 4:1. GGiP dzięki tej victorii wciąż się liczą w walce o top3, Equalit zaś pozostał na ostatniej pozycji.

3. Liga Biznes:

 

Przechodzimy do Trzeciej Ligi Biznes, gdzie już w poniedziałek wystartowaliśmy meczem Inferno Team z Trójkątem Bródnowskim. Wszyscy spodziewali się tu raczej łatwego zwycięstwa lidera, tymczasem po pierwszej połowie było tylko 1:0. W drugiej załoga z Bródna po trafieniach Krzysztofa Dąbrowskiego i Jakuba Salomona dość nieoczekiwanie wyszła na 1:2. Lecz Inferno w końcówce pokazali klasę i kierowani przez trio Konrad Mamiński – Daniel Dworecki – Stanisław Tymiński nie tylko wyrównali, ale w 37 minucie zadali decydujący cios na 3:2, który pozwolił im się utrzymać na szczycie.

W drugim poniedziałkowym starciu, pomiędzy EKO-RAFF i Team Ivulin Wola także nie brakło emocji. W zasadzie to od pierwszych sekund byliśmy tu świadkami klasycznej wymiany ognia i już do przerwy było 4:4. Po zmianie stron nominalni gospodarze dowodzeni przez najlepszego na placu Jana Grzybowskiego dwukrotnie wychodzili na prowadzenie (w 29’ i 37’), ale za każdym razem komanda rodem z Białorusi odpowiadała bramką. W drugim przypadku był to strzał Arcioma Bastuna, który w 40 minucie uratował remis 6:6 dla swojego zespołu, co było sporą niespodzianką.

 We wtorek obejrzeliśmy kolejne spotkanie, tym razem pomiędzy BERRY KOLEKTYW KREATYWNY MFC i Team Ivulin TUT. Jeszcze w pierwszej odsłonie było to dość wyrównane widowisko, ale po wznowieniu gry kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami przejął TUT i na efekty nie trzeba było długo czekać. Goście raz za razem punktowali rywali, finalnie zwyciężając aż 2:8. Wyróżnienie w tych zawodach otrzymał ich bramkarz Yahor Shyk, który tego dnia dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców i raz asystował.

 Szóstą serię zmagań dokończyliśmy w czwartek. I tu odbyła się potyczka, która zapowiadała się na prawdziwy hit. Mowa tu o konfrontacji dwóch ekip z topu, czyli Defenders oraz Finansovej. Jak się jednak okazało, zamiast zaciętego boju, to Czerwoni dominowali i już po pierwszej połowie pod przywództwem Patryka Oleksy wypracowali sobie przewagę rzędu 3:0. Taki rezultat utrzymał się niemal do samego finiszu. W ostatnich minutach gospodarze podwyższyli jeszcze na 5:0, ale Finansova zdołała na koniec zdobyć honorowego gola (5:1). Po tej victorii Defenders stali się nowym wiceliderem.

 W drugiej czwartkowej batalii oglądaliśmy w akcji El Barrio FC z OVB Warszawa. Team z Meksyku dość szybko, bo już w 2 minucie, objął prowadzenie po uderzeniu Saula Greena, ale goście, konkretnie Norbert Bormański, po niespełna kwadransie wyrównali. Potem obie stron miały swoje okazje, ale o wszystkim zadecydował Grzegorz Zaleski po pół godzinie gry. Wtedy to napastnik OVB znalazł drogę do siatki, co w efekcie przyniosło jego zespołowi triumf 1:2 i niezwykle cenne trzy punkty w kontekście walki o utrzymanie.

 

4. Liga Biznes:

 

Pora na Czwartą Ligę Biznes, gdzie już w poniedziałek otworzyliśmy zmagania hitem, czyli rywalizacją La Masii z Retro Squad. Już po niespełna kwadransie Błękitni odskoczyli na 2:0 po dublecie Sergeya Chury, ale goście zdołali odpowiedzieć na 2:1 jeszcze przed upływem pierwszej połowy. Stan 2:1 utrzymywał się aż do 39 minuty. Wtedy to Artsem Mosakovsky podwyższył na 3:1, odbierając nadzieje rywalom na choćby jedno oczko. Dla La Masii było to szósta wygrana z rzędu (a 15 odkąd dołączyli do naszych rozrywek), co w wydatny sposób przybliżyło ich do mistrzostwa.

W środę zobaczyliśmy w akcji drugiego obok LM beniaminka, czyli Przepiórki Włochy, które podejmowały FC Desant. Tu pewniakiem do triumfu był wicelider i ta prognoza potwierdziła się w pełni. Na początku Przepiórki jeszcze próbowali neutralizować przeciwnika, ale po piorunującej końcówce pierwszej odsłony w wykonaniu Mykoli Lavrenko zrobiło się 3:0. Po wznowieniu gry komanda rodem z Ukrainy spokojnie powiększała swoją przewagę, raz za razem znajdując drogę do siatki. Licznik finalnie zatrzymał się na w pełni zasłużonym 7:1, a taki wynik sprawił, że Desant wciąż się liczy w wyścigu o złoto.

W czwartek odbyły się pozostałe trzy spotkania 6. kolejki. Jako pierwszym przyjrzymy konfrontacji RSolution z KTS Zeszło. Już w 3 minucie KTS wyszedł na 0:1, ale gospodarze, po golu do szatni Patryka Budy, wyrównali. A tuż po zmianie stron poprawili na 2:1 po świetnej kontrze. Po niecałych 3 minutach zrobiło się 2:2, ale załoga w białych trykotach nie składała broni i po nieco ponad pół godzinie tych zawodów ponownie uzyskała prowadzenie. Końcówka jednak należała do Czerwonych. W 34 minucie na 3:3 trafił Arkadiusz Chorostowski a tuż przed ostatnim gwizdkiem bramkę na 3:4 strzelił najlepszy na murawie Wiktor Mikołajczak i trzy punkty powędrowały na konto KTS Zeszło
W tym samym czasie, na boisku obok, oglądaliśmy potyczkę Żabka Polska z Jar Janem. Już po 14 minutach było 3:0, ale Niebiescy tuż przed przerwą zdołali zbliżyć się na 3:2. Jak się później okazało, Zieloni wyciągnęli z tego wnioski i w drugiej połowie nie pozwolili oponentom rozwinąć skrzydeł. Samemu będąc przy tym skutecznym, w czym największy udział miał duet Dawid Świetlik – Maciej Olszewski. Żabka po udanym występie zwyciężyła 6:2 i dzięki temu awansowała aż na szóstą lokatę, z niewielką stratą do top3.

Na sam koniec czekało nas starcie Reytana z Dental Doctor. I tu byliśmy świadkami małej niespodzianki. W pierwszej odsłonie obie ekipy wbiły sobie po „sztuce”, a w drugiej nadal oglądaliśmy wymianę ognia, w której w głównych rolach wystąpili Ioseb Otskheli i Kacper Wanilista. Żadnej ze stron nie udało się osiągnąć przewagi, chociaż były ku temu szanse. Ostatecznie jednak drużyna w czerwonych trykotach dość nieoczekiwanie urwała Doktorom punkty, remisując 3:3.

 

5. Liga Biznes:

Tymczasem na piątym szczeblu SuperLiga6 Biznes wprawdzie lider pozostał na samotnym prowadzeniu, ale po szóstej serii spotkań jego przewaga wynosi już tylko 1 punkt. W meczu na szczycie wicelider podejmował trzeci zespół w stawce. W pierwszej połowie inicjatywa była po stronie Saints United, którzy wygrali tą partię jednym golem. Po zmianie stron z czasem do głosu zaczął dochodzić Elektrowoźniak, który w ostatnich minutach zagrał bardziej odpowiedzialnie w każdej formacji i ostatecznie zwyciężył 7:5. Ze świetnej strony pokazał się Oleh Martsyniuk, drugi strzelec i najlepszy asystent obecnego sezonu.

To oznaczało, że na pozycji wicelidera zameldował się Elektrowoźniak, który w tej chwili dogonił w tabeli lidera. E.ON Polska, bo o nim mowa na zamknięcie 6.kolejki mierzył się z Airwentem, ostatnim zespołem w tabeli, który do tej pory nie zdobył punktów. Faworyt był zatem murowany. Już początek meczu pokazał, że Darek Malewski i spółka sprawią sporo problemów liderowi. Ten w prawdzie po początkowej wymianie ciosów zakończył pierwszą odsłonę z przewagą dwóch goli. Mało tego 5 minut po zmianie stron podwyższył prowadzenie do trzech trafień i wydawało się, że końcowe zwycięstwo jest formalnością. Tymczasem goście stanęli, a gospodarze ruszyli do odrabiania strat. Wystarczyło im kilka minut między 31 a 35 minutą by odwrócić losy meczu, doprowadzając do bardzo dramatycznej końcówce. Sensacja wisiała w powietrzu, ale E.ON pokazał charakter i niemal równo z gwizdkiem kończącym spotkanie, doprowadził do remisu, za sprawą Grzegorza Kowerskiego. W tym zakończonym remisem 6:6 meczu w głównej roli wystąpił jednak napastnik gospodarzy, autor hattricka Adrian Żurański. „Energetycy” ostatecznie pozostali na samotnym prowadzeniu w tabeli, ale ich przewaga stopniałą do 1 punktu.

Saints United tymczasem pozostał na trzecim miejscu, ale jego z kolei dogoniła ekipa Akea Iacta Est, która po niesamowitych emocjach pokonała Kaspedę. Mecz miał niecodzienny przebieg. Pierwsze 16 minut to pokaz skutecznego futbolu „Białych”, którzy wyszli na prowadzenie 5:0. Przed przerwą rywal odpowiedział tylko raz. Po zmianie stron dość szybko dołożył gola na 5:2, ale potem obie ekipy zgubiły skuteczność, aż do 35 minuty gdy goście trafili po raz trzeci. Mało tego w samej końcówce zdobyli gola kontaktowego, doprowadzając do nerwowej końcówki. Chwile potem jednak gwizdnął sędzia i całe zawody zakończyły się zwycięstwem AIE 5:4. Aż cztery razy w statystykach zapisał się Adrian Chrostowski, najjaśniejszy punkt gospodarzy. Warto jednak wyróżnić także duet gości Michał Morycz – Eryk Dudek. Pierwszy z nich skompletował hattricka, podczas gdy drugi zanotował 3 asysty.

Trzecie zwycięstwo w sezonie zanotował Fast Trans, który w pokonanym polu zostawił Zimne Dranie. Obejrzeliśmy starcie godnych siebie rywali. Pierwsi do głosu doszli gospodarze ale rywal odpowiedział po kilkunastu minutach. Tuż po przerwie dwa ciosy zadał FT, na co rywal odpowiedział tylko raz. Jednobramkowa przewaga gospodarzy utrzymywała się do ostatnich minut, w których obie ekipy zadbały o dramaturgię. Jedni i drudzy wbili jeszcze po golu i zwycięstwo Fast Transu 4:3 stało się faktem. Najlepszy na boisku okazał się autor 2 goli i 1 asysty, Bartłomiej Niedziałkowski.

Pozostało nam premierowe zwycięstwo tej wiosny Razamu, który pewnie pokonał Zimmer Biomet. Gościom starczyło sił na pierwszą połowę i kawałek drugiej gdy wynik był jeszcze stykowy. Potem inicjatywą była już tylko po stronie Białorusinów, których do zwycięstwa 7:3 poprowadził Aleks Szewko, autor 2 goli i 2 asyst. Razam tym samym wygrzebał się ze strefy spadkowej kosztem Zimmeru Biomet.

 

6. Liga Biznes:

Także na szóstym szczeblu SL6 Biznes skończyła się hegemonia lidera. Rossonieri wprawdzie pozostali na samotnym prowadzeniu, ale niespodziewanie dali się ograć dużo niżej notowanemu rywalowi. „Czerwono-czarni” trafili na świetnie dysponowane Explo FC, które w końcu trafiło i ze składem i z formą. Faworyzowani goście nie mieli kompletnie pomysłu na świetnie dysponowanego rywala, który po 22 minutach prowadził już 4:0. Im dalej w mecz tym nerwy dawały się bardziej we znaki, a te w piłce nożnej nie pomagają. Wprawdzie Rossoneri odpowiedzieli dwoma trafieniami, ale rywal nic sobie z tego nie zrobił i dwoma golami w 35 i 36 minucie „dokończył” lidera. Ostatecznie Explo FC zwyciężyło 6:2 i wskoczyło na 6 pozycje w tabeli.

Lider mógł spać spokojnie ale jego przewaga stopniała do 3 punktów. Na drugim miejscu w tabeli zameldował się MS Data, który w meczu właśnie o tą pozycję pokonał byłego wicelidera, Neostands. Obejrzeliśmy bardzo emocjonujące zawody. Od początku obie ekipy szły łeb w łeb, ale to goście mieli inicjatywę. Cztery razy wychodzili na prowadzenie ale rywal za każdym razem zdołał wyrównywać stan meczu. W samej końcówce to jednak gospodarze zachowali więcej zimnej krwi, przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. Gola na wagę pozycji wicelidera zdobył Piotr Waszczuk, ale najlepszy na murawie był jego kolega z drużyny Gegi, który trzy razy zapisał się w statystykach. Po drugie stronie barykady warto wyróżnić duet Łukasz Nowakowski – Łukasz Wojnowski, obaj panowie także po trzy razy odcisnęli swoje piętno w tym meczu.

Porażkę „Neo” skrupulatnie i bezlitośnie wykorzystał Moonfox, który nie dał najmniejszych szans Cool Teamowi, gromiąc go aż 12:0. Nie było żadnych wątpliwości kto był w tym meczu lepszy. Goście wprawdzie muszą sobie radzić bez swojego etatowego snajpera Łukasza Rysza, ale wzmocnienia jakie poczynili w jego miejsce wydają się być w zupełności wystarczające. Najlepszy na placu był Fabian Frelik, ale równie dobre zawody zagrali Beniamin Kuligowski, Filip Karpiński czy Jakub Cegiełka. Moonfox dzięki 3 punktom zamyka strefę medalową.

Raptem 1 punkt za podium jest FC United, który pamiętajmy ma jeszcze mecz zaległy w zanadrzu. Tym razem „Seledynowi” podejmowali RKS Huragan Czeczotkę, czyli sąsiada z tabeli. Faworyta nie było, co zresztą pokazało boisko. Gospodarze szybko wyszli na jednobramkowe prowadzenie, które mimo wymiany ciosów w końcówce pierwszej połowy utrzymało się do przerwy. Po niej gospodarze szybko odskoczyli na dwa trafienia ale rywal nie pozwolił mu uciec. Tak sytuacja powtórzyła się jeszcze raz. W szalonej końcówce mogło wydarzyć się wszystko, ale więcej zimnej krwi zachowali gospodarze, którym zwycięstwo 5:3 przypieczętował najlepszy na boisku Kacper Badurzyński.

Rozkręca nam się tymczasem PKO Ubezpieczenia, które nie dało większych szans Aplikacjom Krytycznym. Nominalni gospodarze od pierwszych minut narzucili swój rytm, z czym nie mógł sobie poradzić rywal. Na boisku brylowali Kamil Janasz oraz Szymon Metulka, którzy uzupełnieni przez kolegów okazali się dużo lepszym zespołem od rywala, a ich pewne zwycięstwo 11:4 nie podlega żadnej dyskusji. PKO z 6 punktami na koncie otwiera drugą połowę tabeli.

 

7. Liga Biznes:

Malutki krok od zapewnienia awansu szczebel wyżej jest Lux Med, który wygrał szóste starcie tej wiosny. Tym razem lidera próbował powstrzymać zespół IKEA, ale bezskutecznie. Co ciekawe to goście otworzyli wynik tego meczu, ale już przed przerwą było 3:1 dla gospodarzy. Po zmianie stron „Medycy” dołożyli jeszcze trzy gole, nie tracąc żadnego ich zwycięstwo 6:1 stało się faktem. Najlepszy wśród zwycięzców okazał się Michał Wierzchoń autor 2 goli i 2 asyst.

Tylko dwa punkty za liderem jest Cezar, który w szóstej serii spotkań pewnie pokonał FC Osiedle Wilno. Pierwsza połowa była jednak dość wyrównana, a najlepiej odzwierciedla to wynik remisowy do przerwy. Po zmianie stron to jednak Cezar pomału przejmował inicjatywę, punktując rywala. Ostatecznie goście zwyciężyli 5:1, a to oznaczało, że zbliżyli się do lidera na bardzo bliską odległość.

Tymczasem bardzo wiele obiecywaliśmy sobie po starciu, którego stawką było trzecie miejsce w tabeli. W szranki stanęli Soplica Bemowo z GNS-em Warszawa. Trzy punkty więcej na koncie miała ekipa z Bemowa, która broniła najniższego stopnia podium. Soplica świetnie zaczęła ten mecz ale potem inicjatywę zaczęli przejmować goście, którzy już na przerwę schodzili przy prowadzeniu 3:1. Druga połowa była bardzo emocjonująca. Gospodarze za wszelką cenę dążyli do odrobienia strat, ale defensywa rywala pozostałą nietknięta. Mało tego najpierw tuż po przerwie GNS podwyższył prowadzenie, a w samej końcówce postawił kropkę nad i, triumfując finalnie 5:1. Trzy razy w statystykach zapisał się Tadeusz Epsztein, który został uznany najlepszym zawodnikiem tego meczu. Gracze w żółtych trykotach zameldowali się na trzecim miejscu w tabeli kosztem swojego rywala.

Na piąte miejsce w tabeli wskoczył XYZ, który punktował w trzecim meczu z rzędu. Tym razem ekipa Maćka Zarzyckiego trafiła na Pure Play, którego wypunktowała w iście profesorskim stylu. Mecz nie był jednostronnym widowiskiem. To były wyrównane zawody. W pierwszej odsłonie bramek nie oglądaliśmy. Kluczowym momentem był błąd bramkarza w 28 minucie i czerwona kartka jaką ujrzał. PP stracili naprawdę pewny punkt drużyny, a rywal rozwiązał worek z bramkami minutę potem. Potem wszystko poszło szybko. Po kilku minutach goście prowadzili już trzema golami, a w samej końcówce postawili jeszcze kropkę nad i. Ostatecznie XYZ zwyciężył 4:0.

Tuż za jego plecami z taką samą liczbą punktów zakotwiczyły Kosmasy, które wygrały drugi mecz w sezonie. Tym razem „Pomarańczowi” odprawili z kwitkiem Chłopców do bicia. Lepiej w mecz weszli gospodarze, którzy po 8 minutach prowadzili dwoma trafieniami. Rywal nic sobie z tego nie zrobił i jeszcze przed przerwą wyrównał stan meczu. Mecz w drugiej połowie nadal był wyrównany i zacięty ale skuteczność zachowali tylko gospodarze. W 27 minucie Jakub Majewski wyprowadził Kosmasy na prowadzenie, a zwycięstwo 4:2 przypieczętował najlepszy na boisku Kacper Miszkurka.

 

 

 

 

Sponsor Tytularny

Sponsorzy

Partnerzy

Gdzie gramy