La Masia, Rossonieri oraz Lux Med pierwszymi mistrzami wiosny!!!

La Masia, Rossonieri oraz Lux Med pierwszymi mistrzami wiosny!!!

Ósma seria spotkań SL6 Biznes przyniosła nam kolejne roszady w strefach medalowych, ale co najważniejsze poznaliśmy po niej trzech pierwszych mistrzów sezonu Wiosna 2024. Na czwartym szczeblu w meczu o mistrzostwo La Masia pokonała FC Desant i z kompletem zwycięstw przypieczętowała mistrzowski tytuł. Także Lux Med przyklepał złote medale wygrywając dotąd wszystkie mecze na siódmym szczeblu rozgrywkowy. Tymczasem w szóstej lidze mistrzowski wazon wywalczyli Rossonieri, którzy mimo jednej porażki mają 6 punktów przewagi nad wiceliderem. Warto zerknąć na pozostałe szczeble gdzie kwestia podziału medalu jest wciąż otwarta. W pierwszej lidze po zwycięstwie FC Otamanów z Mitrą, w walce o mistrza pozostali ci pierwsi wraz z Nadwiślem, zaś ci drudzy są pewni brązowych medali. W drugiej lidze najbliżej złotych medali jest MaxQs, zaś w trzeciej o krok od końcowego triumfu jest Inferno Team. Na piątym szczeblu o wszystkim rozstrzygnie ostatnia kolejka, w której pierwsza trójka w korespondencyjnych pojedynkach zawalczy o kolejność na podium.  

Zapraszamy na przegląd wydarzeń w 8.kolejce SuperLiga6 Biznes.

 

 

1. Liga Biznes

Za nami ósma seria spotkań, po której na najwyższym szczeblu rozgrywkowym poznaliśmy medalistów wiosennej kampanii. Na pewno na trzecim miejscu rozgrywki zakończy Mitra, który w minionym tygodniu mierzyła się w meczu na szczycie z FC Otamanami. Stawką tego starcia była pozycja wicelidera oraz pozostanie w walce o mistrzowski tytuł. W jednym z najważniejszych meczów sezonu Ukraińcy bardzo pewnie pokonali swojego rywala. Można śmiało stwierdzić, że wszystko rozstrzygnęło się już w pierwszych 20 minutach, po których gospodarze prowadzili 4:0. Po zmianie stron Mitra odzyskała część skuteczność, ale rywal kontrolował już to spotkanie, rozstrzygając je na swoją korzyść w stosunku 7:3. Tym razem pierwsze skrzypce zagrał duet: Stas Neczyporenko – Vitalij Yakovenko. Otamany wciąż mają 1 punkt straty do lidera, z którym czeka go bezpośredni bój o mistrzowski tytuł. Wicelider ma jeszcze w zanadrzu zaległe starcie z Raboną. Mitra tymczasem bez względu na okoliczności pozostanie brązowym medalistom mijającej kampanii.

Równocześnie na sektorze obok Nadwiśle zdeklasowało Niski Press, wygrywając aż 12:1. W głównej roli wystąpił Bartosz Kwiatkowski, który 7 razy zapisał się w statystykach. Pozwoliło to liderowi pozostać na swoim miejscu z 1 punktem przewagi nad Otamanami. Nadwiślu pozostało już tylko starcie z wiceliderem, które jak już wspomnieliśmy powinno rozstrzygnąć kwestię mistrzowskiego tytułu.

Na czwartym miejscu w tabeli zakotwiczył FK Almaz, który w 8.kolejce przyjął walkowera od Galicii. Nominalni goście tym samym przypieczętowali spadek do drugiej ligi.  

Tymczasem czwarte zwycięstwo w sezonie odniósł Team Ivulin Rabona, który po zaciętym boju pokonał Impuls UA. Goście szybko w tym meczu wyszli na dwubramkowe prowadzenie, które jednak rywal tuż przed przerwą zniwelował do jednego gola. Impuls po zmianie stron nawiązał bezpośrednią walkę, ale skuteczność w tym starciu była po stronie gości. Rabona wypunktował rywala w stosunku 5:3, a poprowadził ją do tego Mikhail Basovich. Białorusini mogą jeszcze dogonić strefę medalową, ale najwyżej skończą rozgrywki na czwartym miejscu. Impuls UA niestety żegna się z pierwszą ligą.

Na koniec zostawiliśmy efektowne zwycięstwo SS Cyrkulatki, która w pokonanym polu zostawiła Knurino FC. Szczerze powiedziawszy spodziewaliśmy bardziej zaciętej rywalizacji i nawet początek meczu mógł na to zdecydowanie wskazywać. Ba, to Cyrkulatka bardzo długo wchodziła w ten mecz i nim się obejrzała przegrywała już 0:3. Goście chyba spoczęli na laurach, bo jeszcze przed przerwą dali się dogonić na 3:3. Po zmianie stron gospodarze potrzebowali 10 minut by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Dzieła zniszczenia dokończyli w 37 minucie trafieniem Macieja Wieliczuka. To jednak jego brat Marcin zebrał najwięcej pochwał i to on najbardziej przyczynił się do zwycięstwa 9:3.

 

2. Liga Biznes

Rozerwała nam się pierwsza trójka w tabeli 2.Ligi Biznesu. Tabelę z taką samą ilością punktów otwiera duet MaxQs – Cool Team II, który wygrał swoje mecze. Na czele stawki zostali Mateusz Grabowski i spółka, którzy we wtorkowy wieczór po wielkiej dramaturgii pokonali Ultimę. Mecz zaczął się od wymiany ciosów, ale potem do głosu doszli nominalni gospodarze, którzy na przerwę schodzili przy prowadzeniu 3:1. W drugiej odsłonie emocje sięgały zenitu. Obie ekipy miały swoje okazję, ale po przerwie padło tylko jedno trafienie. W 37 minucie goście strzelili gola kontaktowego, który de facto ustalił wynik meczu na 3:2 dla MaxQs.

Tyle samo punktów zgromadził Cool Team II, który na zakończenie 8.kolejki pokonał wciąż aktualnych mistrzów z zimy, Supa Strikers. Pierwsi do głosu doszli gracze w czarnych trykotach, ale wśród rywali kapitalną partię rozgrywał Sebastian Maśniak, który już do przerwy skompletował klasycznego hattricka, wyprowadzając swoich kolegów na dwubramkowe prowadzenie. Gospodarze zaraz po przerwie złapali kontakt, ale wspomniany Maśniak błyskawicznie odpowiedział kolejnymi dwoma golami, dają swoim kolegom spokojny oddech. Cool Team II do końca kontrolował już przebieg meczu, triumfując finalnie 6:3.

Tymczasem w meczu na szczycie, pomiędzy GGiP Adwokatami a Marwickiem, byliśmy świadkami wielkich emocji. Nominalni gospodarze by pozostać w walce o medale musieli wygrać, tymczasem taki sam cel miał ich rywal, który nie chciał pozwolić odjechać pierwszej dwójce w tabeli. Strzelania rozpoczęli Adwokaci, ale jeszcze przed przerwą rywal doprowadził do remisu. Zaraz po zmianie stron znów na prowadzenie wyszedł GGiP, ale rywal tym razem odpowiedział dwukrotnie, odwracając losy meczu. Do ostatnich minut emocję sięgały zenitu i gdy wszyscy szykowali się na końcowy gwizdek sędziego remis gospodarzom uratował Mateusz Repliński. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 3:3, który nie urządza żadnej ze stron.

Bardzo ciekawe rzeczy dzieją się w strefie spadkowej i jej okolicach, gdzie jeszcze cztery drużyny zagrożone są degradacją szczebel niżej. Krok ku utrzymaniu zrobił w czwartkowy wieczór Equalit, który pewnie pokonała Jogadores. Pierwsza połowa to istna strzelanina, w której jednak lepiej wyregulowane celowniki mieli goście, którzy zeszli na przerwę przy prowadzeniu 5:2. Chwile po zmianie stron dołożyli kolejną bramkę i potem kontrolowali już przebieg meczu. Ostatecznie zwyciężyli 6:3, a najwięcej pochwał zebrał autor hattricka Bartosz Nienałtowski.

Podobny krok wykonało Lamico, ale akurat ekipa Adama Tomaszewskiego dopisała do swojego konta darmowe trzy punkty, ponieważ na mecz nie stawił The New Greenback, któremu teraz jest najbliżej do spadku.

 

3. Liga Biznes

Inferno Team mógł przypieczętować mistrzowski tytuł, a skończyło się na kolejnym małym kroczku ku złotym medalom. W meczu na szczycie ekipa Igora Patkowskiego podejmowała Defenders, a stawką tego starcia była pozycja lidera. Nominalni gospodarze w przypadku zwycięstwa mogli świętować mistrzowski tytuł, podczas gdy rywal musiał wygrać by pozostać w walce o ten sam cel. IT szybko wyszło na dwubramkowe prowadzenie, ale równie szybko goście złapali kontakt. Taki wynik utrzymywał się do ostatnich minut meczu, kiedy to remis Defenders uratował Ariel Kucharski. Mecz zakończył się wynikiem 2:2, a to oznaczało, że Inferno pozostało na pozycji lidera i utrzymał 3 punkty przewagi nad Defenders, których nie tylko dogonił w tabeli EKO-RAFF, ale nawet prześcignął dzięki lepszej różnicy goli.

Tymczasem świeżo upieczony wicelider nie miał najmniejszych problemów z Trójkątem Bródnowskim, którego ograł w stosunku 7:0. Tym razem pierwsze skrzypce zagrał Adrian Kaźmierczak, który cztery razy zapisał się w statystykach. To pozwoliło EKO-RAFF przesunąć się w tabeli na drugie miejsce i pozostać w walce o mistrzowski tytuł. Muszą pokonać w ostatniej kolejce Defenders oraz liczyć na dwa zwycięstwa TUT w tym nad samym liderem (oczywiście w odpowiednich proporcjach).

Team Ivulin TUT mógł być jeszcze bliżej czołówki tymczasem musiał drżeć o wynik w starciu z OVB Warszawa. Wszystko zaczęło się zgodnie z planem Białorusinów, którzy pierwszą połowę wygrali 2:0. Gospodarze potrzebowali raptem czterech minut drugiej odsłony by doprowadzić do remisu, a po kolejnych 8 minutach odwrócili losy meczu. TUT wyrównał już chwile potem, ustalając wynik meczu na 3:3. Jak się okazało ten właśnie punkt pozwolił im zachować szansę na mistrzostwo. Tracą do lidera 6 punktów ale mają w zanadrzu do zagrania mecz zaległy z TIW oraz ten najważniejszy z Inferno, który może rozstrzygnąć kwestię mistrzowskiego tytułu.   

Czwarte zwycięstwo w sezonie zanotował BERRY KOLEKTYW KREATYWNY MFC, który bardzo gładko rozprawił się z Finansovą. Mecz nie był jednostronnym widowiskiem ale skuteczność i organizacja była zdecydowanie po stronie MFC. Gospodarze dopiero w 15 minucie otworzyli wynik meczu, trafiając do przerwy jeszcze raz. Po zmianie stron natomiast zaaplikowali rywalowi jeszcze trzy gole zachowując czyste konto. Do zwycięstwa 5:0 poprowadził ich Marcin Mystkowski.

Kolejny remis zanotowaliśmy w starciu, którego stawką było miejsce w strefie spadkowej. W szranki stanęły skipy El Barrio FC oraz Team Ivulin Wola. Faworyta nie było, a my obejrzeliśmy zawody, w których jedni i drudzy pokazali dwie twarze. W pierwsze odsłonie i dużej części drugiej skuteczność była po stronie Białorusinów, którzy po 32 minutach prowadzili 3:0. Ostatnie 6 minut meczu to już pokaz Meksykańskiego charakteru, który powiódł gospodarzy do stanu 3:3. Mecz zakończył się podziałem punktów, który sprawił że w strefie spadkowej pozostało El Barrio FC.

 

4. Liga Biznes

Poznaliśmy mistrza 4.Ligi Biznesu, którym została rewelacja dwóch ostatnich sezonów, La Masia. Białorusini poprzedni sezon zakończyli z kompletem zwycięstw, a teraz są na najlepszej drodze by powtórzyć ten sukces. Ostatnią drużyną, która mogła ich powstrzymać w drodze na szczyt był FC Desant, wicelider i jak się okazało wicemistrz i wraz z LM świeżo upieczony trzecioligowiec. W absolutnym hicie sezonu Białorusini bardzo szybko otworzyli wynik, a kolejnym golem w 9 minucie ustawili sobie ten mecz. Trafienie numer trzy wbili zaraz po przerwie, na co ambitnie walczący rywal był w stanie odpowiedzieć tylko golem honorowym. La Masia zwycięstwem 3:1 przypieczętowała drugi z rzędu mistrzowski tytuł. Wielkie Gratulacje !!!

Świeżo upieczonemu wicemistrzowi mogła zaszkodzić jeszcze Żabka Polska pod warunkiem, że wygra wszystko do końca sezonu. Pierwszą przeszkodą ekipy Dawida Świetlika było Retro Squad, które bez skrupułów wybiło z głowy rywali marzenia o srebrnych medalach. Po 20 minutach można było mieć wrażenie, że jeszcze może się wydarzyć wszystko. Wynik był remisowy, a i gra była wyrównana. Po zmianie stron w grze został już tylko jedna drużyna. RS całkowicie przejął inicjatywę, wygrywając finalnie 10:3. Najbardziej wyróżnił się duet Grzegorz Pański – Damian Augustyniak, który był nie do zatrzymania dla rywali. Żabka wprawdzie stracił szansę na pierwszą dwójkę, ale w raz z Retro Squadem pozostali w walce o najniższy stopień podium.

Szansę na brązowe medale zachowały również ekipy Reytana oraz Dentalu Doctor, które wygrały swoje mecze na zakończenie tej serii spotkań. Tomasz Cieślak i spółka podejmowali Jar Jana, który bardzo szybko zmusił ich do odrabiania strat. Goście po 10 minutach prowadzili dwoma golami ale „Czerwoni” jeszcze przed przerwą odwrócili losy meczu. Kolejne minuty upływały pod dyktando zaciętej rywalizacji, aż do 32 minuty, kiedy to receptę na defensywę gości w końcu znalazł Reytan. Gospodarze głównie za sprawą Pawła Seluka odjechali rywalowi, triumfując finalnie 6:3.

Tymczasem chwile potem Dental Doctor w podobnych rozmiarach rozprawił się z KTS Zeszło. Tutaj jednak scenariusz był inny. To ekipa Marka Saneckiego od początku narzuciła swój rytm, wypracowując sobie po 25 minutach bezpieczną, trzybramkową zaliczkę. Potem obejrzeliśmy strzelaninę, w której jednak kontrolę nad wynikiem miał DD. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 6:4, a pierwsze skrzypce zagrał Michał Rybiński.

Od strefy spadkowej na dobre odskoczył RSolution, który zanotował trzecie zwycięstwo w tej kampanii. Ofiarą ekipa Wiktora Kowalczyka padły Przepiórki Włochy, które jednak tanio skóry nie sprzedały. W pierwszej połowie goli nie obejrzeliśmy, ale tuż po zmianie stron rozwiązał nam się mały worek z bramkami. Po szybkiej wymianie argumentów na prowadzenie 2:1 wyszli gospodarze, którzy w 33 minucie postawili kropkę nad i, triumfując finalnie 3:1.

 

5. Liga Biznes

Po minionej kolejce poznaliśmy skład podium 5.Ligi Biznesu, ale by poznać  końcowa kolejność musimy poczekać do ostatniej serii spotkań. Taki scenariusz był możliwy dzięki zwycięstwom pierwszej trójki w tabeli. Najmniej problemów ze swoim rywalem miał lider, który odniósł zdecydowane zwycięstwo. Elektrowoźniak mierzył się z Alea Iacta Est, która walczyła o pozostanie w gronie potencjalnych medalistów. Gracze w białych trykotach stawili czoła liderowi przez całą pierwsza połową, która zakończyła się remisem 1:1. Przerwa lepiej zadziałała na gości, którzy momentalnie odzyskali skuteczność i rozwiązali worek z bramkami. Prawdziwy show dał Oleh Martsyniuk, który do 8 goli dołożył 1 asystę. Elektrowoźniak zwyciężył 11:5 i jest o krok od mistrzowskiego tytułu. W ostatniej kolejce by być spokojny złotego medalu musi pokonać zdecydowanie niżej notowany Airwent.

Tylko 1 punkt za liderem pozostał E.ON Polska, który po bardzo zaciętym boju tylko dwoma golami pokonał Kaspedę. Zdecydowanie wyżej stawialiśmy notowanie gospodarzy, tymczasem obejrzeliśmy bardzo otwarte zawody. Kluczowe dla losów meczu były końcowe minuty pierwsze połowy i początkowe drugie odsłony, gdy gospodarze wypracowali sobie 4 gole przewagi. Rywal gonił wynik, ale E.ON kontrolował już przebieg meczu, triumfując finalnie 7:5. Hattricka w tym meczu ustrzelił Damian Metryka, a trzy asysty zanotował Paweł Głuszek. „Energetycy” w ostatniej serii zmierzą się z rozpędzonymi Zimnymi Draniami i aby myśleć o mistrzostwie muszą wygrać i liczyć na potknięcie lidera.

Wicelider musi także uważać na wpadkę, ponieważ raptem 2 punkty niżej są także pewni medalu Saints United. Gracze w żółtych trykotach pokonali Razam w podobnych rozmiarach ale scenariusz i obraz tego meczu był zupełnie inny. Tutaj obejrzeliśmy festiwal nieskuteczność ale i niezłą postawę obu defensyw. Inicjatywa była po stronie gości ale Białorusini nie odstawali. Tak czy siak to SU w profesorskim stylu wypunktowali rywala w stosunku 3:0, a największa w tym zasługa duetu Hubert Cichocki – Jakub Ćwik. Saints Uniret w ostatnim swoim meczu podejmą nieobliczalny Fast Trans, a interesuję ich tylko komplet punktów oraz sprzyjające wiatry.   

Tymczasem „status quo” odnotowaliśmy w dolnych partiach tabeli, gdzie toczy się walka o utrzymanie. Od tej strefy oddalił się Fast Trans, który na ostatnim miejscu w tabeli pozostawił Zimmer Biomet. Co ciekawe to „Pasiaści” lepiej weszli w ten mecz, zmuszając rywala do odrabiania strat. Ten przed przerwą zdobył gola kontaktowego ale po zmianie stron przejął inicjatywę, osiągając w 35 minucie 3 gole przewagi. Teraz to goście byli w tarapatach, z których się już nie wygrzebali. Ostatecznie Fast Trans zwyciężył 5:3.

Z kolei do końca na potknięcie pierwszej trójki liczyli Zimne Dranie, którzy swoje zadanie wykonali za 3 punkty. W pokonanym polu zostawili Airwent, choć trzeba przyznać, że nie była to łatwa przeprawa. Mecz dwoma golami otworzyli goście, ale jeszcze przed przerwą gospodarze odwrócili losy meczów, schodząc na przerwę przy prowadzeniu 3:2. W 29 minucie stan meczu wyrównał Igor Przybyłek, a chwile potem swój koncert kontynuował Jakub Bagiński, który do gola w pierwszej połowie dołożył jeszcze dwa i poprowadził kolegów do zwycięstwa 5:3.

 

6. Liga Biznes

Kolejnym mistrzem wiosennej kampanii SuperLiga6 Biznes zostali Rossonieri, którzy ogrywając Aplikację Krytyczne przypieczętowali sukces na szóstym szczeblu rozgrywkowym. „Czerwono-Czarni” wprawdzie po golu rywali w 13 minucie musieli gonić wynik, ale zrobili to dosłownie chwile potem. Remis utrzymał się do przerwy, po której jednak dobrą passę kontynuowali gospodarze, a dokładnie Sebastian Orzoł, który skompletował hattricka, wyprowadzając kolegów na dwubramkowe prowadzenie. Goście chwile potem złapali kontakt, ale w samej końcówce faworyci dołożyli jeszcze dwa gole, triumfują ostatecznie 5:2. Bohaterem gospodarze, którzy mogli odpalać szampany, był Hubert Ścigienny, który zanotował 3 asysty i 1 gola.  

Tymczasem to co dzieje się za plecami świeżo upieczonego mistrza to istny galimatias. Na pozycji 2 i 3 znów zaszły zmiany, a to oznacza, że w walce o dwa pozostałe miejsca na podium zostało jeszcze sześć drużyn. Tej stawce przewodzi świeżo upieczony wicelider MS Data, który w meczu o tą pozycje pokonał FC United. Mecz ten miał bardzo emocjonujący przebieg z klasycznym zwrotem akcji. Pierwsza połowa, a w szczególności początek drugiej to popis skuteczności gości, którzy wygrywali już 1:3. Chwile potem gospodarze złapali kontakt i jak się okazało poszli za ciosem. W 34 minucie był już remis, a gola na wagę 3 punktów dla MS Data zdobył Maciej Zabrowski. Do zwycięstwa 4:3 nowego wicelidera poprowadził jednak autor hattricka, Piotr Waszczuk. FC United tymczasem spadł za podium ale pozostał w walce o medale.

Tymczasem na trzecie miejsce w tabeli wskoczyło rozpędzone PKO Ubezpieczenia, które tym razem odprawiło z kwitkiem RKS Huragan Czeczotkę, który walczyła o pozostanie w grze o końcowy podium. Pierwsi do głosu doszli gospodarze, którzy po 12 minutach prowadzili 2:0. Goście pokazali jednak charakter i szybko doprowadzili do remisu. Tuż przed przerwą to jednak PKO wbiło gola na 3:2. Druga połowa to mnóstwo walki i profesorskie dokończenie rywala przez gospodarzy. PKO do zwycięstwa 5:2 poprowadził autor hattricka Kamil Janasz.

Kolejną drużyną, która wciąż walczy o medale jest Neostands. Ekipa z Legionowa mierzyła się z Cool Teamem, z którym nie miała żadnych problemów. Goście bardzo szybko przeszli do konkretów, pozwalając rywalowi na reakcję dopiero w 29 minucie. Warty odnotowania jest wyczyn gracze CT, który zdobył wszystkie 4 gole dla swojego zespołu. Wśród gości z kolei najbardziej wyróżnił się autor 4 i 1 asysty, Robert Jarosz, który powiódł kolegów do zwycięstwa 10:4.

Pozostał nam remis pomiędzy Explo FC a Moonfoxem, czyli drużynami które także pozostały z teoretycznymi szansami na medal. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do gości, którzy wygrali ją 3:0. Rywal obudził się dopiero w 29 minucie, ale zrobił to na tyle, że 9 minut potem doprowadził do remisu. Chwile potem Moonfox znów prowadził ale gospodarze nie dali za wygraną i w 40 minucie za sprawą Tomka Pyzarskiego ustalili wynik meczu na 4:4.

 

7. Liga Biznes

Lux Med mistrzem siódmego szczebla SuperLiga6 Biznes. „Medycy” by przypieczętować złote medale musieli pokonać XYZ i zrobili to bez większych problemów. Do przerwy było skromne 2:0, ale po zmianie stron gospodarze rozkręcili się na dobre, triumfując finalnie 8:2. Pierwsze skrzypce zagrał Artur Sowiński, ale zarówno Adrian Kanigowski jak i Maciej Chojnacki zasłużyli na słowa uznania. Ogromne Gratulacje!!!

Tymczasem w hicie tej kolejki Soplica Bemowo podejmowała Cezara. Nominalni gospodarze by zachować szansę na końcowy podium musieli wygrać, podczas gdy triumf gości ustalał końcowy skład strefy medalowej, w której zabrakło ekipy z Bemowa. Obejrzeliśmy bardzo ciekawe zawody, w których nie zabrakło zwrotów akcji. Pierwsza do głosu doszła Soplica, która do przerwy prowadziła 1:0. Po zmianie stron inicjatywę przejęli goście, którzy w sześć minut odwrócili losy meczu. To nie koniec emocji, bo kilka minut potem znów mieliśmy remis. W szalonej końcówce więcej zimnej krwi zachowali gracze Cezara, a dokładnie duet Daniel Żak – Cezary Koper, który zapewnił gościom zwycięstwo 3:2. To pozwoliło graczom w czerwonych trykotach pozostać na pozycji wicelidera z 1 punktem przewagi nad trzecim zespołem w tabeli.

Strefę medalową zamyka GNS Warszawa, który po równie wielkiej dramaturgii i także jednym golem rozprawił się z IKEĄ. Tutaj również mieliśmy zwrot akcji. Już w 1 minucie prowadzenie objęli gospodarze, zmuszając faworyta do gonienia wyniku. Ten jeszcze w pierwszej połowie odwrócić wynik meczu, a po zmianie stron wyszedł na prowadzenie 3:1. Gospodarze szybko złapali kontakt, ale GNS był bardzo czujny i znalazł na to ripostę. W samej końcówce gospodarze jeszcze raz doszli rywala na 1 gola, ale jak się okazało trafienie to ustaliło wynik meczu na 4:3 dla GNS Warszawa. Taki wynik zapewnił im medal, ale jakiego koloru okaże się po ostatnim meczu sezonu, w którym zmierzą się z Kosmasami. Muszą wygrać i liczyć na potknięcie wicelidera, który ma przed sobą arcytrudne zadanie, gdyż mierzy się ze świeżo upieczonym mistrzem.

Tymczasem trzecie zwycięstwo w sezonie zanotowały Kosmasy, które bardzo pewnie pokonały FC Osiedle Wilno. Gospodarze niemal od pierwszych minut przejęli inicjatywę, którą potrafili przekuć na kolejne gole. Już do przerwy prowadzili 4:1, a potem kontrolowali już przebieg meczu. Ostatecznie do zwycięstwa 7:3 poprowadził ich duet Jakub Majewski – Wojciech Borg.

Pozostał nam podział punktów w starciu Pure Play z Chłopcami do bicia. Obejrzeliśmy dwie zgoła odmienne połowy meczu. W pierwszej zdecydowanie dominowali goście, którzy na przerwę schodzili przy prowadzeniu 4:1. Po zmianie stron rolę się odwróciły. To gospodarze odzyskali skuteczność, a goście zostawili ją w szatni. Tak naprawdę PP potrzebował trzech minut by doprowadzić do remisu i ustalić wynik meczu na 4:4.  

 

 

Sponsorzy

Partnerzy

Gdzie gramy