Podsumowanie sezonu - 5. Liga Biznes!

Podsumowanie sezonu - 5. Liga Biznes!

Kontynuujemy nasz cykl, w którym będziemy opisywać świeżo zakończone rozgrywki. Dziś na tapet wjedzie Piąta Liga SL6 Biznes, gdzie rywalizację całkowicie zdominowała La Masia, w cuglach zdobywając mistrzowski tytuł. Drużyna w błękitnych trykotach mogła pochwalić się kompletem 9 zwycięstw, co zaowocowało aż 9 punktami przewagi nad drugą, trzecią i czwartą ekipą w tabeli. Walka o podium była za to zdecydowanie bardziej zacięta. W wyścigu o medale brała udział ponad połowa stawki, a finalnie o kolejności na pudle zadecydowała mała tabela, gdyż aż 3 zespoły zdobyły po 18 oczek. Ostatecznie wicemistrzostwo przypadło Przepiórkom Włochy, na trzeciej pozycji finiszowali FC Desant, a wielkimi pechowcami zostali zawodnicy Razam, którzy uplasowali się na czwartej lokacie. A to oczywiście tylko czubek góry lodowej tego, co się działo zimą na piątym szczeblu. Zapraszamy zatem na podsumowanie sezonu 5. Ligi w SuperLiga6 Biznes!

 

Dorobek 27 punktów na 27 możliwych, 9 zwycięstw z rzędu. Dodamy najszczelniejszą obronę (ledwie 13 straconych goli) i 2 statuetki za osiągnięcia indywidualne (najlepszym bramkarzem z został Maxim Linnik, a obrońcą Serhii Chura). A do tego skład najeżony indywidualnościami takimi jak Alexey Chudovsky, Alexey Zubkovsky, Artsem Masakovsky, Stanislav Berezovsky, Viktor Kurochkin, Nikita Varvashenya, Alexey Ignatiev, Alexnder Korsak i Alexey Kurganovich (i wspomniana wyżej dwójka odpowiadająca za defensywę). A to oczywiście nie wszyscy. Oto La Masia, zdecydowanie namocniejsza drużyna w sezonie zimowym w Piątej Lidze Biznesu. Chociaż wymieniliśmy tutaj dużo nazwisk, to LM byli przede wszystkim niesamowicie zgranym kolektywem, którego przepisem na sukces był miks wybiegania, techniki użytkowej, dynamiki i ogromnego zaangażowania ze wsparciem dużych umiejętności. Załoga w błękitnych trykotach od samego początku obrała kurs na tytuł i już w pierwszym spotkaniu pokonali 5:2 późniejszego medalistę FC Desant. Potem LM rozbili IKEA 10:1, wyszarpali w końcówce wygraną z Cool Teamem (2:1), a następnie ograli Kosmasy 8:2. W drugiej połowie sezonu LM mieli niezwykle wymagający terminarz i musieli mierzyć się niemal z samymi pretendentami do podium. I tutaj La Masia poradziła sobie wybornie, w pokonanym polu zostawiając Marsylię (3:2), Cezar (4:2), Airwent (2:0). Na sam koniec, w bezpośrednim meczu o złoto, La Masii wystarczał remis z Przepiórkami Włochy, ale Błękitni nie bawili się w kalkulacje i po fantastycznym widowisku okazali się nieznacznie lepsi od swoich rywali (2:1). I takich oto okolicznościach mistrzowski wazon powędrował do ich gabloty. Co jest tym bardziej imponujące, gdyż konkurencja była bardzo silna.

 

Drugie na mecie Przepiórki Włochy miały już sporą, bo aż 9-punktową stratę do mistrza, ale te suche dane nie oddają w pełni przebiegu zimowej rywalizacji. Dlatego że PW niemal do samego końca liczyli się w walce o złoto i dopiero w swoim przedostatnim meczu przeciwko La Masii stracili szansę (przegrywając nieznacznie, 1:2). A na finiszu sezonu, gdyż zespół z zachodniej Warszawy miał już pewną drugą lokatę, ulegli Cool Teamowi. I stąd wzięła się ta różnica. We wcześniejszych etapach sezonu Przepiórki cały czas deptały po piętach LM. W pierwszych 4 spotkaniach PW zebrali komplet oczek, pokonując 9:4 Kosmasy, 7:2 Airwent, 3:1 Razam i 8:5 FC Desant (te dwa ostatnie wyniki były kluczowej, gdyż o miejscach na podium decydowała mała tabela). W piątej serii gier załoga w białych koszulkach zanotowała pierwszą porażkę w rozgrywkach, 4:6 z Marsylią, ale w następnych dwóch występach wpadły kolejne dwie wygrane (5:1 z IKEA oraz 4:2 z Cezarem) i wszystko ułożyło się tak, że przyszło im zmierzyć się w meczu o tytuł z La Masią (o którym wspomnieliśmy już wyżej). Tym razem Przepiórkom nie udało się, ale srebrne medale to naprawdę znakomity rezultat. A do tego ta sympatyczna ekipa zgarnęła jeszcze jedno trofeum. Michał Pawlicki został wybrane przez nas MVP minionej kampanii. Oprócz Pawlickiego świetnie spisywali się też Łukasz Kulesza, drugi najlepszy bramkarz ligi, Damian Kaczmarczyk i Dominik Kaczmarczyk, ważnymi elementami tego zespołu byli też Daniel Bednarski, Damian Gawroński, Sebastian Mikołajczak czy Maciej Zacharski. Bez tych zawodników wicemistrzostwo nie byłoby możliwe.

 

Skład podium uzupełnił FC Desant. Komanda rodem z Ukrainy skompletowała tyle samo punktów (18), co wicemistrz Przepiórki (a także czwarci na mecie Razam), ale droga do tego dorobku była nieco inna niż ich rywali. Drużyna w niebiesko-białych barwach na „dzień dobry” przegrała z późniejszym mistrzem La Masią 2:5 (chociaż przez większą część tych zawodów rezultat oscylował bliżej remisu), ale w następnych dwóch występach FC D sobie to odbili, pokonując Cezara 8:1 i Airwent 7:2. W czwartej serii gier Desant przegrał po fantastycznym widowisku ze wspomnianymi Przepiórkami Włochy 5:8, jednak tydzień później wrócili na zwycięski szlak pokonując IKEA 4:1. Andrij Firsov i jego świta poszli za ciosem i w kolejnych dwóch meczach zanotowali dwa niezwykle cenne zwycięstwa, z Cool Teamem 4:2 i Razam 4:3 (ten drugi rezultat sprawił, że to właśnie FC D, kosztem Białorusinów, znaleźli się w top3). Przedostatnie starcie Biało-niebieskim kompletnie nie wyszło (porażka 2:7 z Marsylią), ale dzień później efektownie zrehabilitowali się, ogrywając Kosmasy aż 10:3) i dzięki temu rzutem na taśmę znaleźli się na pudle. Omówiliśmy wyniki Desantu, pora zatem na indywidualne wyróżnienia. Z pewnością doceniamy postawę wspomnianego Andrija Firsova, znakomicie zimą spisywał się najlepszy strzelec Ukraińców (i czołowy snajper ligi) Volodymyr Kharin, bardzo dobrze prezentowali się też Mykola Lavrenko, Andrij Pishchany czy Volodimir Makovey. Do awansu FC Desantowi zabrakło bardzo niewiele, ale trzecia pozycja i brązowe medale to naprawdę znakomite osiągnięcie. Gratulacje!

 

Największym pechowcem sezonu byli niewątpliwe Razam. Białoruska komanda zimą miała taki sam dorobek punktowy jak wicemistrz Przepiórki oraz trzeci na finiszu Desant (18P), ale tu o wszystkim zadecydowała mała tabela. A tam kluczowe okazały się nieznaczne porażki z wyżej wymienionymi ekipami (1:3 z PW i 3:4 z FC D). O Białorusinach możemy mówić w samych superlatywach. Druga najszczelniejsza defensywa w lidze, drugi najskuteczniejszy atak, aż 6 zwycięstw, zazwyczaj bardzo przekonujących. Triumfy z Cool Teamem 8:4, z Kosmasami 4:0, z Marsylią 7:4, z Cezarem 7:1, z IKEA także 7:1 i na koniec rozgrywek 6:4 z Airwentem. Postawa Razam mogła naprawdę się podobać, podobnie jak ich futbol, oparty na dynamicznej wymianie podań, dużej intensywności i technice użytkowej. Żeby tak grać, potrzeba odpowiednich wykonawców i takich nie brakowało w ich składzie. Wymienimy tu przede wszystkim Kirilla Chichelisa, Arcioma Kijko, Dzmitry Niadzreckiego, Uladzislaua Shyshatskiego, Anatola Vasko czy Leu Valovicha, ale tak naprawdę w kadrze Razam więcej było bohaterów. Oczywiście, jak znamy tę drużynę, to czwarte miejsce na koniec na pewno ich nie zadowala, ale naszym zdaniem wiosną mogą powalczyć nawet o złoto. Białorusini mają ku temu możliwości i wcale nie zdziwimy się, jak w następnych rozgrywkach powalczą o najwyższe lokaty.

 

To samo możemy powiedzieć o Marsylii. Piąty zespół na finiszu był najlepszy w trzech statystykach. Zespół w niebieskich barwach zdobył najwięcej goli z całej stawki (aż 53), ogólnie w ich spotkaniach padła najwyższa liczba bramek (91) a do tego ich playmaker Gegi wygrał w klasyfikacji asyst (14 ostatnich podań i to w ledwie 6 grach). Świetnie też spisywali się Piotr Waszczuk, Maciej Zaborowski, Damian Strzelecki, Damian Olszewski, Dawid Bączkowski i Kamil Zalewski, szkoda tylko, że ich najskuteczniejszy snajper Michał Wójcicki zagrał tylko w 4 spotkaniach (w których aż 11 razy wpisywał się na listę strzelców). Padły liczby, wymieniliśmy wyróżniające się postacie u Marsylczyków, a jak było zespołowo? Tutaj do wyższego miejsca w tabeli zabrakło trochę równej formy. Niebiescy fantastyczne występy (jak choćby 5:2 z IKEA, 10:6 z Cool Teamem, 16:2 z Kosmasami, 6:4 z późniejszym wicemistrzem Przepiórkami albo 7:2 z brązowym medalistą Desantem) przeplatali gorszymi meczami (wymienimy 7:4 z Razam, 1:5 z Airwentem czy 7:2 z Cezarem na koniec zimowej kampanii). I tu byśmy upatrywali przyczyny tego, że Marsylia ostatecznie nie znalazła się na pudle, ale jeśli ustabilizują swoją dyspozycję, to wiosną mogą się poprawić. Mają wszelkie argumenty, by tak się właśnie stało.

 

Cool Team to kolejna ekipa, która grała zimą nieco w kratkę. Drużyna przez swoją sinusoidalną dyspozycję wylądowała na szóstej pozycji, ale tu na usprawiedliwienie dodamy, że konkurencja była naprawdę mocna, a wszelkie błędy popełniane w trakcie sezonu były bolesne w skutkach. CT zaczęli zimę od trzech porażek (z Razam, Marsylią i La Masią – wyjątkowo ciężki terminarz, swoją drogą), ale w następnych dwóch konfrontacjach Czerwoni zgarnęli komplet oczek (6:2 z Cezarem i 5:4 z Airwentem). Gdy wydawało się, że Andrzej Krawczyk i spółka złapali wiatr w żagle, to w szóstej serii gier ulegli Desantowi 2:4. By w swoim kolejnym występie dość nieoczekiwanie stracić punkty z późniejszym spadkowiczem Kosmasami (4:4). Takie rozstrzygnięcia sprawiły, że Cool Team mógł się obawiać na utrzymanie, ale na szczęścia dla nich końcówka sezonu była niezwykle udana (efektowne triumfy z IKEA 9:6 i 5:4 z Przepiórkami). Jeśli chodzi o poszczególnych zawodników, to musimy tu koniecznie wymienić króla strzelców Czarka Kuka z dorobkiem aż 20 goli, a do tego docenimy postawę Damiana Michalczyka, Michała Jahna czy też Emiliana Strządały.

 

Przez długi czas Airwent wydawał się jednym z zespołów, który może znaleźć się w czołowej trójce. Finalnie jednak Zielono-czarni uplasowali się na siódmym miejscu, co pokazuje jak zacięta była rywalizacja na piątym poziomie. W pierwszych trzech grach Airwent upodobał sobie wynik 7:2. Na inaugurację pokonując Cesar, ale potem ten rezultat padł jeszcze dwukrotnie, tylko że były to przegrane (z medalowymi Przepiórkami i Desantem). Następnie Darek Malewski et consortes ograli 10:3 IKEA, nieznacznie ulegli CT 4:5, następnie zwyciężyli 3:1 z Kosmasami, by w ósmej kolejce rozbić 5:1 Marsylię. Ten ostatni rezultat sprawiał, że Airwent mógł się jeszcze liczyć w wyścigu o pudło, ale na koniec przyszły porażki (po walce) z La Masią 0:2 i z Razam 4:6. Miał więc ten, miniony już sezon, słodko-gorzki smak, ale my skupimy się na plusach. Na pewno wyróżnimy tu wspomnianego Darka Malewskiego, bardzo dobrze wyglądali też Nazar Babiński, Michał Hutny czy Piotr Koźniewski. Jeśli Airwent ustabilizuje nieco kadrę, to wiosną (co najmniej) górna połowa tabeli jest w ich zasięgu.

 

Na ósmym miejscu zameldował się Cezar i tutaj ta ekipa akurat już znacznie odstawała od czołówki. Czego najlepszym świadectwem było to, że do samego niemal końca byli zaangażowani w walkę o utrzymanie (co im się finalnie udało). Załoga w czerwonych koszulkach w pierwszej połowie rozgrywek zanotowała aż cztery wysokie porażki i tylko jedną wygraną, za to dość efektowną (6:0 z Kosmasami). W drugiej części sezonu było już lepiej. Porażki po walce z czołowymi drużynami (2:4 z La Masią i taki sam rezultat z Przepiórkami) i potem przyszedł ich najlepszy występ zimą, czyli dość nieoczekiwany triumf 7:2 z Marsylią. A na sam koniec, już w meczu o pietruszkę, Cezar podzielił się punktami z IKEA (4:4). Czy dorobek tylko 7 oczek i ostatnia bezpieczna pozycja w tabeli to dobry wynik? Na pewno daleki od oczekiwań, zwłaszcza że w ten zespół ma w kadrze Damiana Szczyrka, Grzegorza Konskiego czy Cezarego Kopra. Innymi słowy – Panowie, liczymy na poprawę!

 

Nie udało się utrzymać Kosmasom i patrząc na przebieg zimowej kampanii nie możemy tu mówić o żadnej niespodziance. Pomarańczowi już w pierwszym meczu wyraźnie przegrali z Przepiórkami Włochy (4:9), a im dalej w las, tym było gorzej. Następne w kolejce były wysokie porażki z Razam, z Marsylią, La Masią i Cesarem, a dopiero w swoim siódmym występie udało im się nawiązać walkę z Airwentem (aczkolwiek, bez sukcesu). W ich dziewiątym spotkaniu dość nieoczekiwanie urwali punkt CT (4:4) i wydawało się, że odżyły nadzieje na uniknięcie spadku. Lecz te szybko zgasił Desant, pewnie zwyciężając 10:3. W ostatniej serii zmagań załoga w pomarańczowych barwach zanotowała premierową victorię 6:3 z zamykającą tabelę IKEĄ, więc chociaż na koniec pojawił się mały powód do uśmiechu. Czy tych było ich więcej? Na pewno deut Filip Giełczewski – Jakub Majewski robili, co w ich mocy, by uniknąć degradacji, na mały plusik zapracował też Kamil Ziniewicz.

 

Na ostatnim, dziesiątym miejscu, znalazła się IKEA. Nie było to dzieło przypadku, gdyż załoga w niebieskich trykotach swój jedyny punkt zdobyła w meczu o pietruszkę na koniec sezonu (4:4 z Cezarem, chociaż blisko było tu wygranej). Całkiem nieźle Niebiescy wyglądali też w starciu z Kosmasami (3:6), czy też w szalonej wymianie ognia z CT (6:9), pozostałe potyczki to były, niestety, wysokie porażki. Dlatego też IKEA będzie miała wiosną możliwość odbudowania się w szóstej lidze. Ale wierzymy, że mogą szybko powrócić. Jak utrzymają w kadrze Wojciecha Jarleckiego, Pawła Żywieckiego i Łukasza Łapińskiego, to można śmiało myśleć o awansie.

 

 

 

 

Sponsorzy

Partnerzy

Gdzie gramy