Liderzy obronili swoje pozycję!!!

Liderzy obronili swoje pozycję!!!

Bardzo dużo działo się na wszystkich szczeblach SuperLiga6 Biznes. Liderzy pokazali jednak fason, odpierając szalony atak konkurencji. Na pierwszym szczeblu niewiele brakło do zmiany lidera, jednak Nadwiśle rzutem na taśmę ograło Almaz i odparło atak Wilków, nowego wicelidera. W drugiej lidze klasę w tym sezonie potwierdza Supa Strikers, który pozostał na czele stawki, a nową „twarzą” na podium jest Budimex. Przeskakujemy do piątej ligi gdzie lider ograł wicelidera, a dokładnie La Masia zesłała Marsylię poza podium, na czym skorzystały Przepiórki Włochy i powracający strefy medalowej Razam. Tymczasem na trzecim, czwartym i szóstym szczeblu w czołówce zachowany został „status Quo”, ale warta podkreślenia jest sromotna porażka wicelidera szóstej ligi, Moonfoxa z GNS Warszawa.

Zapraszamy na podsumowanie 6.kolejki spotkań rozgrywek biznesowych przy Obrońców Tobruku 11. 

 

1. Liga Biznes:

Tylko trzy mecze doszły do skutku w 6.kolejce najwyższego szczebla SuperLiga6 Biznes. Za to na emocje narzekać nie mogliśmy. Tydzień zaczęliśmy od poniedziałkowego starcia Impulsu UA z MFC BERRY KOLEKTYW KREATYWNY, które niestety zakończyło się walkowerem na korzyść tych pierwszych. Ukraińcom dało to 11 punkt w sezonie, który zapewnia im bezpośredni kontakt ze strefą medalową.

Tymczasem we wtorkowy wieczór rozegraliśmy dwa bardzo ciekawe starcia. Zaczniemy od konfrontacji Wilków z Knurino FC, którego stawką była pozycja wicelidera. Wychodzi na to, że Marcin Siwy i spółka rozegrali się na dobre, podczas gdy „Bordowi” złapali zadyszkę. Wilki od początki przejęły inicjatywę, zmuszając rywala do gonienia wyniku. Gospodarze w 14 minucie prowadzili już 3:1, ale goście pokazali charakter. Tuż przed przerwą złapali kontakt, a zaraz po rozpoczęciu drugiej polowy doprowadzili do remisu. To jednak podziałało na Wilki jak płachta na byka. Dwa kolejne ciosy zadali już oni i mimo, że rywal jeszcze raz złapał kontakt, to gospodarze kontrolowali już przebieg meczu. Ostatecznie Wilki zwyciężyły 7:4, a największa w tym zasługa duetu: Aleksander Janiszewski – Janek Komarov. Triumfatorzy tego meczu przesunęli się na drugą pozycję kosztem swoich rywali.

Na sektorze obok strefę medalową atakował Niski Press, ale nadział się on na innego medalistę jesiennej kampanii, SS Cyrkulatkę. Aktualni wciąż mistrzowie w końcu się przebudzili i zaprezentowali się w sposób do jakiego przyzwyczaili nas jesienią. Początkowo jednak to gracze w czarnych trykotach wiedli prym na boisku. To oni otworzyli wynik i to oni prowadzili do przerwy 4:2. Po zmianie stron do roboty wzięła się Cyrkulatka, która prowadzona przez Adama Mazurka szybko odrobiła straty. Już w 25 minucie odwróciła losy meczu. Rywal walczył jak lew, ale ostatnia faza meczu należała do „Mistrzów”, którzy ostatecznie zwyciężyli 8:5.

Na koniec zostawiliśmy ostre strzelanie w starciu FK Almazu z Nadwiślem. Gospodarze w tym sezonie rozczarowują, ale po raz kolejny udowodnili są drużyną z najwyższej półki. W pierwszej połowie, w której obejrzeliśmy piłkarskie szachy, obie ekipy zanotowały po jednym trafieniu. Po zmianie stron obejrzeliśmy kanonadę goli. Zaczęli „Zieloni”, a rywal odpowiadał i tak do stanu 4:4. Potem Alamz zdołał wypracować dwie bramki przewagi (6:4), ale na tym strzelanie gospodarzy się zakończyło. W ostatnich sześciu minutach do siatki rywala trafiali już tylko goście. W 35 minucie wyrównali stan mecz, ale na decydującego gola czekaliśmy do ostatniej minuty. W tym czasie obie drużyny miały swoje szanse, ale więcej zimnej krwi zachowało Nadwiśle, które do zwycięstwa 7:6 poprowadził autor 4 goli i 1 asysty Bartosz Kwiatkowski. Wśród gospodarzy na wyróżnienie zapracował Yurii Neudakh.

 

2. Liga Biznes:

Na drugim szczeblu ligi biznesu tempa nie zwalnia Supa Strikers. Mimo sromotnej porażki z beniaminkiem w trzeciej kolejce gracze w czarnych trykotach wygrali wszystko, a w czwartkowy wieczór odnieśli piąte zwycięstwo w sezonie. Tym razem na ich drodze stanął Fast Trans, który radzi sobie kiepsko, ale to on tydzień temu urwał punkty pogromca lidera. Wszystko co najlepsze w tym meczu wydarzyło się w pierwszej połowie, w której padło 8 z 9 goli w tym meczu. Po niespełna 10 minutach gospodarze prowadzili już 4:1, ale po pogoni rywala na przerwę obie ekipy schodziły przy stanie 5:3 dla SS. Po zmianie stron nadal działo się bardzo dużo, z tym że skuteczność obie drużyny zostawiły w szatni. W drugiej odsłonie padł tylko jeden gol autorstwa Fabiana Frelika, który wraz z Kacprem Krajewskim poprowadził Supa Strikers do zwycięstwa 6:3.

Trzy punkty straty do lidera zachowała Ultima, która bez najmniejszych problemów poradziła sobie z East Crew. Pierwsza połowa, którą goście wygrali 2:1, była jeszcze w miarę wyrównana ale po zmianie stron inicjatywę całkowicie przejęła Ultima. Ekipa Joela Griselaina wręcz rozjechała rywala w drugich 20 minutach. Bohaterem gości został Bartosz Kowalewski, który 5 golami i 1 asystą poprowadził kolegów do zwycięstwa 9:2.

Tymczasem porażkę EC wykorzystał Budimex, który po sporych emocjach pokonał The New Greenback i zameldował się na najniższym stopniu podium. To nie była łatwa przeprawa dla gospodarzy, którzy niczym profesor już w 26 minut wypunktowali rywala. Po tym okresie było spokojne 4:0. Chwile potem obie ekipy strzeliły po golu i tak naprawdę było po meczu. Dopiero w samej końcówce goście dwa razy odpalili, ustalając wynik na 5:3 dla Budimexu. Z bardzo dobrej strony pokazało się trio: Karol Krogulec – Sebastian Prządka – Sebastian Szwaja.

Ekipie Grzegorza Gaworka do punktu zabrakło dwóch goli, ale już w czwartek mogła ona poszukać kolejnych okazji, gdyż starciem z Equalit nadrabiał zaległości. Rywal był równie trudny, ale będący w dołku. Po szalonej pierwszej połowie mieliśmy prowadzenie Equalitu 3:2. Zaraz po zmianie stron podwyższył on prowadzenie do dwóch goli, zmuszając TNG do odrabiania strat. Gospodarze pokazali jednak charakter. Zaczęli mozolne odrabianie strat od gola kontaktowego w 31 minucie. Trzy minuty przed końcem meczu doprowadzili do wyrównania, a niemal równo z ostatnim gwizdkiem sędziego przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, triumfując ostatecznie 5:4. Gola na wagę 3 punktów zdobył najlepszy na boisku Karol Łapot.  

Tymczasem w grze o najwyższe cele został Cool Team II, który po bardzo zaciętym boju tylko jedną bramką pokonał Team Ivulin Wola. Przewaga była po stronie graczy w żółtych trykotach, którzy kreowali grę ale brakowało finalizacji. W końcu gola do szatni zdobył Sebastian Maśniak, dając gościom prowadzenie do przerwy 1:0. Osiem minut po zmianie stron Białorusini doprowadzili do remisu i mecz zaczął się od nowa. Rozstrzygnięcie przyszło w 34 minucie, a w głównej roli znów wystąpił Maśniak, który ustalił wynik na 2:1 i zgarnął tytuł gracza meczu.

 

3. Liga Biznes:

GGiP Adwokaci idą jak po swoje. Tym razem na drodze lidera 3.Ligi Biznesu stanęła najsłabsza drużyna w lidze, Upgrade. Goście po ciuchu liczyli na sprawienie niespodzianki i to oni zaczęli strzelanie w tym meczu. Jak się jednak okazało, był to gol honorowy. Potem gole strzelali już gospodarze. Do przerwy prowadzili już 4:1, a po zmianie stron rozkręcili się na dobre. Dołożyli jeszcze 7 goli, nie tracąc już żadnego i ich zwycięstwo 11:1 stało się faktem. Tym razem na największe pochwały zasłużył Bartłomiej Gilewski. Adwokaci utrzymali 3-punktową przewagę nad wiceliderem.

Na drugim miejscu w tabeli pozostali Jogadores, którzy także odnieśli bardzo przekonujące zwycięstwo, a jego ofiarą padł Team Ivulin TUT. Mecz był praktycznie rozstrzygnięty po pierwszych 20 minutach, po których gracze w czarnych trykotach prowadzili już 5:0. Po zmianie stron Białorusini ewidentnie się obudzili, ale inicjatywa wciąż była po stronie wicelidera. Jogadores ostatecznie zwyciężyli 12:4, a najlepszym zawodnikiem na murawie był Jakub Cegiełka, który zdobył połowę goli dla swojej drużyny.

Tymczasem strefę medalową wciąż zamyka E.ON Polska, który w starciu z El Barrio FC także obronił swoja pozycję. W pierwszej połowie obejrzeliśmy piłkarskie szachy, zakończone prowadzenie gości 1:0. Po zmianie stron szybko wyrównali Meksykanie, ale na to rywal odpowiedział i to dwukrotnie. Gospodarze jeszcze raz złapali kontakt, ale końcówka należała już do „Energetyków”. Duet Grzegorz Kowerski – Damian Metryka poprowadził kolegów do zwycięstwa 5:2, a E.ON z meczem zaległym w zanadrzu ma 3 punkty straty do wicelidera.

Tylko kilkoma golami rywalizację o trzecie miejsce w tabeli przegrywa Team Ivuli Exile, który w 6.kolejce wygrał tej zimy po raz czwarty. Jego ofiarą padł Reytan, a my spodziewaliśmy się po tym meczu więcej wyrównanej rywalizacji. Oczywiście goście zostawili na murawie mnóstwo zdrowia, ale wobec twardo walczących, zdyscyplinowanych taktycznie i przede wszystkim skutecznych Białorusinów byli bezsilni. Pierwsza połowa pozostawiał jeszcze nadzieję na dramaturgię w tym meczu. Exile prowadził raptem jednym golem, ale po zmianie stron szybko rozwiązał worek z bramkami, a potem systematycznie odjeżdżał rywalom. Finalnie Białorusini zwyciężyli 7:0, a najlepszy na murawie był Andrey Varapajeu autor 2 goli i 2 asyst.

W jedynym meczu, który nie doszedł do skutku RSolution był zmuszony oddać walkowera, a drużyną która dopisał do swojego konta 3 punkty był Trójkąt Bródnowski. Ekipa z Bródna zachowała tym samym szansę na medal.

 

4. Liga Biznes:

„Status Quo”, tak w telegraficznym skrócie można opisać sytuację w czołówce tabeli 4.Ligi Biznesu po sześciu seriach spotkań. Zaczniemy od lidera, FC Ursynowa, który za swojej drodze spotkał Alea Iacta Est. To miał być spacerek dla gospodarzy, którzy mieli na koncie 9 punktów więcej od rywala. Tymczasem gracze w białych trykotach zmusili faworyta do najwyższego wysiłku. Wszystko zaczęło się zgodnie z planem, od szybkich goli gospodarzy. Ursynów chyba myślał, że mecz sam się dogra, bo oddał całkiem inicjatywę, a rywal bawił się w najlepsze. Potrzebował 5 minut by wbić 4 gole i zejść na przerwę z jednobramkową zaliczką. Ekipa Michał Burzyńskiego znów w tym sezonie musiał gonić wynik. Po 10 minutach gospodarze przełamali rywala i mimo jego pogoni nie oddali już prowadzenia, triumfując finalnie 7:5. Świetną partię rozegrał najlepszy na boisku Stanisław Kędzierski, ale tutaj warto również wyróżnić Jakuba Udzielę, który dla gości skompletował hattricka.   

To była odpowiedź lidera na to co w poniedziałek zrobiła Finansova, która bez większych problemów ograła Zimne Dranie. Wicelider bardzo szybko przeszedł do konkretów, wypracowując w 11 minucie trzybramkową przewagę. Rywal przed przerwą odpowiedział tylko raz. Po zmianie stron Mateusz Machnio i spółka skrupulatnie punktowali rywala, a tym który grał pierwsze skrzypce był Łukasz Rysz. Ostatecznie Finansova zwyciężyła 7:2 i pozostała na pozycji wicelidera.

Tymczasem najciekawiej zapowiadało się starcie, które awizowaliśmy jako szlagier. W meczu o trzecie miejsce w tabeli w szranki stanęli Catenaccio z Tornado UA. Gospodarze ostatnio stracili tą pozycję właśnie na korzyść gości, z tym że wtedy był to pojedynek korespondencyjny. Teraz przyszedł czas na bezpośredni mecz. To było starcie godnych siebie rywali, w którym wynik mógłby być w drugą stronę. Skuteczność i wyrachowanie były jednak po stronie Ukraińców. To oni golem do szatni objęli prowadzenie. W drugiej połowie oglądaliśmy zaciętą rywalizację, w której bardzo długo gole nie padały. W samej końcówce więcej zimnej krwi zachowali gracze Tornado, którzy golami w 38 i 40 minucie, ustalili wynik na 3:0. Obie drużyny pozostały na swoich miejscach, ale Ukraińcy zachowali bezpośredni kontakt z prowadzącą dwójką, zaś Catenaccio tracą do podium już 4 punkty.

W górę tabeli mozolnie pnie się Zimmer Biomet, który wygrał drugi mecz z rzędu i zameldował się w środku stawki. Rywalem „Niebiesko-Białych” było FC Torpedo, które wciąż szuka pierwszych punktów w tej kampanii. Wynik otworzyli goście, ale Ukraińcy szybko wyrównali, a potem odwrócili losy meczu, zmuszając rywala do gonienia wyniku. Temu ta sztuka udała się tuż przed przerwą, na którą obie drużyny zeszły przy stanie 3:3. Druga odsłona to już dominacja ZB, który wypunktował rywala w stosunku 6:3. Dobre zawody rozgrali: Marcin Banasiak, Eryk Judak, Pablo Palmero czy Jose Gutierez.

Także drugi triumf tej zimy odniosła Kaspeda, która w pokonanym polu zostawiła Żabkę Polska. Od początku inicjatywa była po stronie ekipy Marcusa Eshuna, która wypracowała sobie dwa gole zaliczki. Żabka od początku była zmuszona do odrabiania strat, ale mimo ciągłego oscylowania wokół remisu tylko raz, tuż po przerwie, udało jej się dogonić rywala. Potem jeszcze trzykrotnie goście prowadzili dwoma golami i z taką przewagą zakończyli te zawody. Kaspeda zwyciężyła 7:5, a poprowadził ją do tego duet: Eryk Dudek – Michał Morycz. W ekipie gospodarzy warty wyróżnienia jest występ Rafała Barzyca.

 

5. Liga Biznes:

Zapowiada nam się pasjonujący wyścig po medale na piątym szczeblu rozgrywkowym, gdzie mimo samotnego lidera na pozostałych miejscach jest ogromny ścisk. Na czele stawki pozostała La Masia, która drugi tydzień z rzędu pokonała bardzo groźnego rywala i pozostała jedyną ekipa w lidze z kompletem zwycięstw. Lider w środowy wieczór podejmował Marsylię, a stawką tego starcia było prowadzenie w tabeli. Białorusini szybko ustawili sobie ten mecz, bo już po kilku minutach prowadzili 2:0. Rywal przed przerwą odpowiedział tylko raz. Pięć  minut po zmianie stron goście znów prowadzili dwoma golami ale rywal w tej samej minucie złapał kontakt. Do końca meczu obie strony mogły zmienić wynik tego meczu, ale tak się nie stało. Ostatecznie La Masia zwyciężyła 3:2 i zachowała 3 punkty przewagi nad nowym wiceliderem.

Marsylia porażkę przypłaciła spadkiem poza podium, a na tym najbardziej skorzystały inne drużyny. Nowym wiceliderem zostały Przepiórki Włochy, które pewnie ograły IKEĘ. W pierwszej odsłonie ekipa z Włoch niemiłosiernie męczyła się z rywalem, remisując do przerwy 1:1. Po zmianie stron gospodarze szybko wyszli na prowadzenie, a w ostatnich dziesięciu minutach wypunktowali rywala, triumfując finalnie 5:1. Do zwycięstwa poprowadził ich autor 2 goli i 1 asysty, Michał Pawlicki.

Tymczasem na najniższy stopień podium wskoczył Razam, który jeszcze efektowniej rozprawił się z Cezarem. Białorusini już po 10 minutach prowadzili 3:0, ale tutaj się zatrzymali, a rywal zdołał przed przerwą odpowiedzieć raz. Jak się jednak okazało był to gol honorowy dla „Czerwonych”. Gospodarze tymczasem w drugiej połowie dołożyli jeszcze cztery gole, a do zwycięstwa 7:1 poprowadził ich Kirill Chichelis.

Marsylia ma jeszcze jeden powód do niepokoju, gdyż w tabeli dogonił ją FC Desant. Ukraińcy w szóstej serii spotkań stanęli w szranki z Cool Teamem. Spodziewaliśmy się , że goście łatwiej rozprawią się ekipą Andrzeja Krawczyka, tymczasem w pierwszej odsłonie gospodarze grali z rywalem jak równy z równym, a wynik 2:2 najlepiej to odzwierciedla. Chwile po zmianie stron Desant wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał już do końca meczu. W 37 minucie kropkę nad i postawił Oleksandr Ivanchuk, który wraz z Mykola Lavrenko poprowadzili FC Desant do zwycięstwa 4:2.

Pozostało nam trzecie zwycięstwo w sezonie Airwentu, który w pokonanym polu zostawił Kosmasy. Do 14 minuty oglądaliśmy piłkarskie szachy ze wskazaniem na gości, którzy kreowali więcej ofensywnych akcji. W końcu strzelecką niemoc przełamał Dariusz Malewski, ale odpowiedź gospodarzy była błyskawiczna, gdy precyzyjnym strzałem zza pola karnego popisał się Maciej Szpakowski. Niespełna 60 sekund później na prowadzeniu znów był Airwent. Jak się okazało bohaterem gości został sam kapitan drużyny, wspomniany Malewski, który w 31 minucie ustalił wynik meczu na 3:1.

 

6. Liga Biznes:

W 6.Lidze Biznesu jak mantra powraca temat hegemonii lidera, który po 6.kolejce ma już 6 punktów przewagi nad resztą stawki i jest o krok od mistrzostwa. Mowa o ekipie FC Port Żerań, która wygrała szósty mecz w sezonie, a tym razem jej ofiarą padł Lux Med. Gospodarze bardzo szybko ustawili sobie ten mecz, prowadząc po dwóch minutach 2:0. Do przerwy dołożyli gola numer trzy, a tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony prowadzili już czteroma golami. Dopiero w ostatniej fazie meczu obudzili się goście, ale ekipa z Żerania kontrolowała już przebieg meczu, triumfują finalnie 6:2. Po raz kolejny najlepszy na boisku był Dominik Gąska.

Sześciopunktowa przewaga lidera to wynik sensacyjnej porażki wicelidera, który został rozgromiony przez ósmą drużynę w tabeli (!!!). Moonfox podejmował GNS Warszawa i to gospodarze prowadzeni przez Łukasza Rysza byli murowanymi faworytami tego starcia. Wydarzyło się jednak coś, co trudno wytłumaczyć. Gospodarze byli cieniem siebie samych z poprzednich meczów, zaś goście jakby grali zawody życia. Na boisku szalał niezmordowany Stanisław Królikowski, a Tadeusz Epsztein do spółki z Pawłem Borucem i Pawłem Gwoździem  punktowali wicelidera bez żadnych kompleksów. Ostatecznie GNS rozgromił rywala 12:4, komplikując mu sytuację w tabeli. Moonfox pozostał na swoim miejscu ale jego przewaga nad trzecim zespołem w tabeli została zniwelowana do zera.

Taki obrót sprawy wykorzystały Aplikacje Krytyczne, które wróciły na zwycięskie tory, odprawiając z kwitkiem Profill. Gospodarze bardzo szybko przejęli inicjatywę, a dwa szybkie gole najlepszego na placu Artura Dolaka oraz trafienie Bartosza Maciołka już po 11 minutach dały im prowadzenie 3:1. Rywal przed przerwą odpowiedział tylko raz i jak się okazało był to gol honorowy. Po zmianie stron obejrzeliśmy tylko jednego gola. Wynik meczu już w 23 minucie ustalił Rafał Zalewski i zwycięstwo gospodarzy 4:1 stało się faktem. Aplikacje Krytyczne tym samym zrównały się punktami z wiceliderem.

Jeżeli mówimy o kandydatach do medali, to nie możemy zapominać o Rossonieri, którzy w 6.kolejce zdobyli swój 10 punkt i do podium tracą tylko 2 oczka. Pamiętajmy, że mają również zaległy mecz w zanadrzu. Tym razem „czerwono-czarni” mierzyli się z Piłeczką Lobem i nie mieli wielkich problemów by rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść. Wprawdzie goście potrzebowali aż 13 minut by skutecznie rozpracować defensywę rywala, ale potem poszło wszystko sprawnie. Do przerwy prowadzili 3:1, a po zmianie stron dorzucili jeszcze 4 gole nie tracąc już żądnego. Do zasłużonego zwycięstwa 7:1 Rossonieri poprowadził Piotr Sękowski, który 5 razy zapisał się w statystykach.

Pozostało nam mecz otwarcia, którego stawką było pozostanie w kontakcie z czołówką. W szranki stanęły Neostands z RKS-em Huraganem Czeczotką, a w bardziej uprzywilejowanej sytuacji byli goście, którzy mieli na koncie 3 punkty więcej. Wychodzi na to, że gospodarze rozegrali się nam na dobre. Po trzech porażkach na start sezonu, teraz przedłużyli zwycięską passę do trzech zwycięstw. Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami, czyli od wymiany razów. Jednak już w końcówce pierwszej odsłony gospodarze odskoczyli na dwa gole, a tuż po zmianie stron podwyższyli prowadzenie o jeszcze jedno trafienie. Rywal szybko odpowiedział golem na 4:2, ale jak się okazało na więcej nie pozwolili gospodarze. Ekipa z Legionowa tymczasem podkręciła tempo i wypunktowała rywala. Do zwycięstwa 7:2 poprowadził ją Cezary Koper, który trzy razy zapisał się w statystykach. Neostands wskoczył na piątą pozycję i ma tylko 3 punkty straty do strefy medalowej. W takiej samej sytuacji jest RKS.

  

Sponsorzy

Partnerzy

Gdzie gramy