Wyłonili się kolejni samotni liderzy!!!

Wyłonili się kolejni samotni liderzy!!!

Miniona kolejka przyniosła dużo ciekawych rozstrzygnięć, po których rozerwały nam się czołówki w niemal każdej lidze. Na najwyższym szczeblu remis w meczu na szczycie pomiędzy Impulsem UA a Ultimą wykorzystała SS Cyrkulatka, która została samotnym liderem. W drugiej lidze na zwycięskim szlaku pozostał już tylko Budimex, który samotnie przewodzi w tabeli. Na trzecim froncie z kolei przewagę nad resztą stawki do 3 punktów powiększył Cool Team II. W czwartej lidze reszcie stawki odjeżdża prowadząca dwójka, El Barrio FC oraz Explo FC. Piaty poziom niezmiennie zdominowany jest przez Tornado, natomiast samotnym liderem szóstej ligi pozostał Razam, ale tutaj wygrała cała pierwsza czwórka, która raczej między sobą rozda medale.

Zapraszamy na podsumowanie czwartej serii spotkań SuperLiga6 Biznes.  

 

1. Liga Biznes

SS Cyrkulatka samotnym liderem pierwsze ligi. Damian Sokołowski i spółka grają tej jesieni rewelacyjnie. Wygrali już trzecie starcie i tylko jedno zremisowali, wciąż pozostając jedną z dwóch niepokonanych drużyn. Tym razem lider zaliczył spacerek. Tak naprawdę spodziewaliśmy się więcej po The New Greenback, ale ci w osłabionym składzie nie byli w stanie powstrzymać Cyrkulatki. Ta wygrała bez najmniejszych problemów w stosunku 8:1. Kapitalne zawody rozgrało trio: Sebastian Dziki – Patryk Krygiel – Marcin Wieliczuk.

Lider ma teraz dwa punkty przewagi nad Impulsem UA, który w hicie kolejki podzielił się punktami z trzecią w stawce Ultimą. Mecz stał na bardzo wysokim poziomie. W pierwszej odsłonie to Ukraińcy przejęli inicjatywę i na przerwę schodzili przy prowadzeniu 2:0. Ultima pokazała jednak charakter, a jej bohaterem został tym razem Beniamin Chrapowicki, który najpierw zdobył gola kontaktowego, a następnie obsłużył asystą Filipa Szewczyka, który w 32 minucie ustalił wynik meczu na 2:2.

Tymczasem Ultimę dogonił w tabeli FK Almaz, który po nierównym początku sezonu rozkręca nam się z kolejnym meczem. Tym razem na jego drodze stanął Eternis, który słynie z ofensywnego futbolu. Tak też było tym razem, a my obejrzeliśmy 13 goli. Niestety dla widowiskowości goście przespali pierwszą połowę, podczas gdy rywal bawił się w najlepsze. Almaz prowadził po 20 minutach 5:1 i było praktycznie po meczu. Eternis walczył do końca, ale rywal trzymał go już dystans. Ostatecznie Almaz zwyciężył 8:5 a jego najjaśniejszym punktem był Yury Neudakh.

Została nam pobudka aktualnych wicemistrzów, Nadwiśla, któremu jednak w tej edycji idzie jak po grudzie. Na jego drodze stanął tym razem debiutant FC Knurino, który jak widać jest coraz bliżej premierowych punktów. Bardzo szybko w tym meczu rozwiązał nam się worek z bramkami, ale jak się okazało obie ekipy szybko się wystrzelały. Po 12 minutach był remis 2:2 i to goście dwa razy musieli odrabiać starty. Po zmianie stron już ta sztuka im się nie udała, ale w drugiej odsłonie obejrzeliśmy tylko jedną bramkę. Jak się okazało gola na wagę trzech punktów dla Nadwiśla zdobył Mateusz Pogonowski, który już w 25 minucie wykorzystał zagranie najlepszego na boisku, Łukasza Jasińskiego i ustalił wynik meczu na 3:2.

 

2. Liga Biznes

Rozerwała nam się czołówka na drugim szczeblu SL6 Biznes, gdzie samotnym liderem został Budimex. Żeby się dowiedzieć jak do tego doszło musimy zacząć od początku 4.kolejki. Zaczniemy od drugiego zwycięstwa w sezonie Supa Strikas, którzy wywieźli trzy punkty z bardzo trudnego terenu. Na przeciw nich stanęli GGiP Adwokaci, którzy mimo niezłej gry wciąż szukają pierwszych punktów. O losach meczu zdecydowała pierwsza połowa meczu, którą zdominowali nominalni gospodarze. Wygrali tą partię 3:0, ale goście nie złożyli łatwo broni i zadbali o emocję. Bardzo długo w drugiej odsłonie obie ekipy nie mogły sforsować szyków obronnych rywala, aż do 33 minuty, kiedy to przełamali się goście, a dokładnie Rafał Taborski, który dwoma golami dał swojej drużynie kontakt z rywalem. Ten jednak zareagował najlepiej jak mógł. SS szybko wbili dwa gole, wybijając z głów rywali marzenia o korzystnym wyniku. Rezultat spotkania chwile potem ustali Taborski kompletując hattricka. Ostatecznie Supa Strikas zwyciężyli 5:3, a główną rolę zagrał duet Kacper Krajewski – Kamil Łukasik.

Chwile potem obejrzeliśmy jeden z hitów kolejki, w którym Lexus W-wa Wola podejmował Marwick. Mimo że w tabeli dużo lepiej wygląda sytuacja nominalnych gości my nie faworyzowaliśmy żadnej ze stron i jak czas pokazał nie pomyliliśmy się. Początkowo to Lexus nadawał ton wydarzeniom boiskowym. Prowadził w pierwszej odsłonie już 2:0, ale rywal zdołał wyrównać jeszcze przed przerwą. Po zmianie stron to Marwick dwa razy wychodził na prowadzenie, ale gospodarze za każdym razem zdołali odpowiedzieć. Gola na wagę remisu 4:4 zdobył w 38 minucie Mariusz Tarnowski, ale najlepszy na boisku był jego rywal, Tomasz Chwaja, autor gola i dwóch asyst. Tym samym Marwick stracił pierwsze punkty w sezonie, co skrupulatnie wykorzystali „Budowlańcy”.

Budimex, bo o nim mowa w jedynym wtorkowym starciu podejmował Team Ivulin Wola. Wietrzyliśmy okazję na kolejny szlagier, tymczasem emocje były tylko w pierwszej odsłonie, którą Białorusini wygrali 1:0. Jak się jednak okazało był to…gol honorowy, ponieważ druga połowa został całkowicie zdominowana przed gospodarzy. W pierwszych dziesięciu minutach zdołali wbić tylko dwa gole, ale prawdziwy popis skuteczności dali w ostatnich 10 minutach, gdy pokonali bramkarza rywali jeszcze 5 razy. Kapitalne zawody rozegrała dwójka Mateusz Grabowski – Karol Krogulec, która poprowadziła kolegów do zwycięstwa 7:1. To dało Budimex-owi samotne prowadzenie w tabeli, ponieważ także dotychczasowy lider zaliczył wpadkę.

Przeskoczymy na chwilę do czwartkowej konfrontacji Equalit właśnie z East Crew. Nominalni gospodarze póki co grali pechowo, podczas gdy goście są rewelacją rozgrywek. Tym razem jednak obejrzeliśmy przełamanie graczy w białych trykotach, którzy wprawdzie musieli gonić wynik. Mecz bowiem otworzyli goście, ale bardzo szybko to oni musieli odrabiać straty. Gracze w białych trykotach wypracowali sobie bezpieczną przewagę, którą kontrolowali do końca meczu. Ostatecznie Equalit po kapitalnym występie Artura Biegaja pokonał dotychczasowego lidera 6:3. East Crew pozostał wprawdzie na podium ale spadł na jego najniższy stopień.

Na koniec zostawiliśmy środową potyczkę Jogadores z E.ON-em Polska. Obie ekipy są nieobliczalne, a my spodziewaliśmy się niezłej wymiany ognia. Tym razem się pomyliliśmy. Mecz był bardzo wyrównany i zacięty i o dziwo lepiej funkcjonowały bloki defensywne niż ofensywne, a my obejrzeliśmy tylko 4 gole. Nie oznacza to, że zabrakło emocji. Wręcz przeciwnie. Pierwsi do głosu doszli „Energetycy”, ale odpowiedź rywala przyszło po minucie. Identyczny scenariusz obejrzeliśmy w drugiej odsłonie i żeby było ciekawiej czas, w którym padały gole też był bardzo podobny. Z tą różnicą, że tym razem to Joga wyszli na prowadzenie, ale niespełna minutę potem wynik meczu na 2:2 ustalił pięknym strzałem z dystansu, najlepszy na boisku, Damian Metryka.

 

3. Liga Biznes

Tylko cztery starcia obejrzeliśmy w 4.kolejce 3.Ligi Biznesu. W tej serii został przełożony mecz Teamu Ivulin Exile z Alea Iacta Est. Podsumowanie zaczniemy od mocnego uderzenia, czyli od wysokiego zwycięstwa RSolution nad Moonfox. Można śmiało powiedzieć, że gospodarze przeszli obok meczu. Po pierwszej odsłonie, którą przegrali dwoma golami mieli jeszcze nadzieje na korzystny wynik. Po zmianie stron gracze w białych trykotach rozwiali te marzenia. Szybciutko włączyli piąty bieg, odjeżdżając z każdą minutą bezradnemu rywalowi. Skończyło się na 0:9 po kapitalnej grze duetu Mateusz Dudek – Michał Malinowski. Pozwoliło to RSolution zrównać się punktami ze strefą medalową.

Sektor obok, gdzie Trójkąt Bródnowski podejmował Fast Trans również emocji było co nie miara. Nominalni gospodarze to specjaliści od remisów, co jak się okazało tylko potwierdzili. Goście póki co wygrali oba mecze, ale musieli się namęczyć. Lepiej w te zawody weszli gracze z Bródna, którzy w 6 minucie objęli prowadzenie. Goście nic sobie z tego nie zrobili i w 13 minucie odpowiedzieli golem wyrównującym. Mało tego tuż przed przerwą wyszli na prowadzenie 2:1. Teraz to Trójkąt musiał gonić wynik, ale po raz kolejny pokazał charakter. W 35 minucie gola na wagę remisu 3:3 zdobył Kamil Milanowski. FT z 7 punktami na koncie pozostał na pozycji wicelidera, zaś TB zdobył swój szósty punkt, czyli traci do rywala tylko 1 oczko.

Skoro jesteśmy przy wtorkowych meczach to czas na starcie o pierwsze punkty w sezonie, które dostarczyło nam mnóstwo dramaturgii. W szranki stanęły zespoły Dentalu Doctor oraz Zimnych Drani. Faworyta nie było, a my stawialiśmy na spore emocje. Nie pomyliliśmy się. Początkowo ton meczowi nadawali goście, którzy dwa razy wychodzili na prowadzenie. Za każdym razem rywal jednak zdołał odpowiedzieć, a w 32 minucie odwrócił losy meczu. Trzy minuty przed końcem meczu ZD doprowadziły do remisu, ale ostatnie słowo należało do „Stomatologów”, którym zwycięstwo rzutem na taśmę zapewnił Patryk Zawada.

Pozostał nam hit tej kolejki. Mianowicie były lider podejmował obecnego, czyli Reytan mierzył się z Cool Teamem II. Gospodarze przed tygodniem doznali pierwszej porażki, która kosztowała ich regres za podium, co de facto skrupulatnie wykorzystali goście, obejmując prowadzenie w tabeli. Obejrzeliśmy bardzo ciekawe zawody, które były pełne walki oraz toczone były w bardzo szybkim tempie. Wynik otworzyli goście, ale rywal zdołał wyrównać jeszcze przed przerwą. Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił, ale skuteczność została już tylko po jednej stronie. Najpierw najlepszy na boisku Sebastian Maśniak w 26 minucie wyprowadził swoich kolegów na prowadzenie, a 6 minut potem kropkę nad i postawił Iwo Wilk. Cool Team II zwyciężył 3:1 i pozostał na czele tabeli, powiększając swoją przewagę do trzech punktów.

 

4. Liga Biznes

Do czterech punktów wzrosła przewaga prowadzącej dwójki w 4.Lidze Biznesu. Zaczniemy od El Barrio FC, które w środowy wieczór długo męczyło się z Przepiórkami Włochy. Jakby nie było, to goście prowadzili do przerwy 1:0. Meksykanom dobrze zrobiła pauza w grze, bo na drugą połowę wyszli już z wyregulowanymi celownikami. Potrzebowali raptem dziewięciu minut by ustalić wynik meczu na 3:1. Świetnie funkcjonował cały zespół gospodarzy, a na szczególne wyróżnienia zapracował duet Saul Green – Urivan Diaz.

Także 10 punkt w sezonie zdobyli gracze Explo FC, którzy na zamknięcie kolejki gładko rozprawili się z Cezarem. Gracze w niebieskich trykotach szybko wypracowali dwubramkową przewagę, która utrzymała się do przerwy. Tak naprawdę gospodarze trzymali się dzielnie od 5 do 30 minuty, gdy worek z bramkami ponownie otworzyli goście. Explo przeszedł do konkretów, wbijając jeszcze cztery gole. Do pewnego zwycięstwa 6:0 poprowadził go duet Maks Mieszkowicz – Łukasz Chluchnik.

Za prowadzącą dwójką utworzył się peleton, w skład którego wchodzi pięć zespołów z 6 punktami na koncie. W tym gronie są zarówno Torpedo jak i Team Ivulin TUT, para która otworzyła zmagania 4.kolejki. Gospodarze walczyli nawet o podium, goście o drugie zwycięstwo w sezonie. Tymczasem Białorusini zagrali bardzo dobre zawody i całkowicie zasłużenie wypunktowali rywala 3:0. Z dobrej strony pokazał się Maćviej Pikuła, który dwa razy zapisał się w statystykach.

Także po sześć punktów na koncie mają Zimmer Biomet oraz Żabka Polska i tutaj mieliśmy bardzo podobny scenariusz co przed chwilą. Gospodarze mieli nóż na gardle i aby obronić brązowe medale z wiosny musieli wygrać drugi mecz w sezonie. Goście z kolei celowali nawet w podium. Od początku meczu więcej determinacji wykazywali gospodarze, którzy potrafili to przekuć na gole i po 20 minutach prowadzili 2:0. Żabka nie złożyła broni i po zmianie stron mozolnie odrabiał straty by w 33 minucie doprowadzić do stanu 2:2. Mecz zaczął się od nowa. W 37 minucie kapitalną bramką popisał się Clemens Peyrelongue, który zapewnił ZB zwycięstwo 3:2.

Pozostała nam największa niespodzianka tej kolejki, czyli pierwsze zwycięstwo w sezonie Airwentu. Ofiarą ekipy Darka Malewskiego padła faworyzowana Finansova, która nadziała się na świetnie dysponowanego rywala. Gospodarze do tego meczu przegrali wszystko, ale my po cichu czekaliśmy, aż kapitan trafi ze składem i utrze nosa jakiemuś faworytowi. Tak też się stało. Pierwsza połowa to wymiana argumentów zakończona remisem 3:3. Wygląda na to, że gospodarze wystrzelali się w pierwszej odsłonie, natomiast gospodarze poszli za ciosem. Już po 3 minutach drugiej połowy wyszli na prowadzenie, które potem tylko powiększali. Wbili cztery gole pod rząd na co rywal zareagował tylko raz i to w 39 minucie meczu. Finalnie Airwent triumfował 7:4, a jego najjaśniejszym punktem był Aleksander Bednarz.

 

5. Liga Biznes

Tornado UA w piątej lidze osiągnęło już chyba najwyższą siłę w swojej skali. Tym razem na drodze Ukraińców stanął Cool Team, który jednak nie miał za wiele do powiedzenia. Gospodarze zaaplikowali ekipie Andrzeja Krawczyka po cztery gole w każdej połowie, tracąc tylko jednego, do szatni. Do triumfu 8:1 powiódł ich tym razem Mykola Levenets. Tornado utrzymał tym samym trzy punkty przewagi nad La Masią i pewnie zmierza po mistrzowski tytuł.

Tymczasem w drugim wtorkowym meczu swoje bardzo wysokie aspiracje potwierdzili Los Lamusos, którzy tym razem bez większych problemów ograli trzecia obecnie siłę ligi, Marsylię. Byliśmy bardzo ciekawi postawy gospodarzy, którzy jak widać nie zawiedli. Robert Różycki i spółka podobnie jak lider, obdzielił rywala golami po równo w każdej połowie i także wbił ich po cztery. Z tą małą różnicą, że rywal odpowiedział trzy razy, ale ani przez chwile nie zbliżył się do gospodarzy. Ostatecznie LL pewnie i całkowicie zasłużenie wygrali 8:3, a największa w tym zasługa duetu Michał Araźny – Leszek Urbanik. Los Lamusos po zaledwie dwóch meczach tracą do strefy medalowej tylko 1 punkt.

Taką kolei rzeczy skrupulatnie wykorzystała La Masia, która wróciła na pozycje wicelidera kosztem właśnie Marsylii. Ukraińcy tym razem stanęli w szranki z Aplikacjami Krytycznymi, będąc murowanym faworytem tego meczu. Szybko to udowodnili. Już po 25 minutach mecz był rozstrzygnięty. Gospodarze wypunktowali rywala 5:0. Ten obudził się po 5 minutach drugiej odsłony, ale szybko gola numer 6 wbili gospodarze. Aplikacje zagrały do końca ocieplając nieco wynik. Nie mniej jednak to La Masia zwyciężyła 6:3, głownie dzięki świetnej postawie Artsema Masakovskyego, który trzy razy zapisał się w statystykach.

Tymczasem podobną drogą co Los Lamusos kroczy Elekrtowoźniak, który także zaprezentował nam się dopiero po raz drugi i po raz drugi schodził z murawy jak zwycięzca. Tym razem jego ofiarą padły Kosmasy, które nie miały za wiele do powiedzenia. Gospodarze szybko odskoczyli na 4 gole i potem kontrolowali przebieg meczu, powiększając jeszcze przewagę. Dobre zawody rozgrał Oleh Dvoliatyk, autor 2 goli i 4 asyst. Ukraińcy z 6 punktami na koncie są tuż za podium. Pamiętajmy że wraz z LL mają na swoim koncie zaledwie dwa rozegrane mecze.

Na koniec mamy pobudkę Pure Play, który pokrzyżował plany IKEI, która chciała powrócić na podium. Tymczasem to nominalni goście nadawali ton meczowi. Po pierwszej odsłonie prowadzili już 4:2, ale rywal nie dawał za wygraną. Szybko złapał kontakt, ale PP było tego dnia świetnie dysponowane i usposobione. W 30 minucie najlepszy na boisku Antoni Starzyński ponownie dał swoje drużynie dwa gole przewagi, na co rywal zdołał odpowiedzieć tylko golem numer 4. Ostatecznie Pure Play dowiozło zwycięstwo 5:4 do ostatniego gwizdka sędziego, wygrzebując się z ostatniego miejsca w tabeli.

 

6. Liga Biznes

Wykrystalizowała nam się pierwsza czwórka 6.Ligi Biznesu, która wygląda na to, że między sobą rozda medale. Zaczniemy od drużyny, która zamyka to grono, czyli szybkiej rehabilitacji Neostands. Ekipa z Legionowa przed tygodniem przegrała swój pierwszy mecz w sezonie, przerywając zwycięska passę. Poniedziałkowe starcie z Chłopcami do bicia był zatem dla jednych i drugich być albo nie być. Goście bowiem mieli na koncie tylko 3 punkty, a więc było to ich ostatni dzwonek był włączyć do walki o medale. Tymczasem to Neostands okazał się zespołem lepszym i zasłużenie zwyciężył 5:2. Aż czterech graczy zapisało się podwójnie w statystykach, ale my uznaliśmy, że największy wpływ na zwycięstwo miał Paweł Romatowski.

Trzy kolejne mecze rozegraliśmy we wtorek i we wszystkich zameldowała się na murawie pierwsza trójka w tabeli. Najpierw Razam łatwo, gładko i bez najmniejszych problemów odprawił z kwitkiem Bar ETV Ulubioną. Do zwycięstwa 12:1 poprowadził go Mikhail Basovich, który tej jesieni już po raz trzeci dokonał tej sztuki. Mało tego prowadzi w wyścigu po koronę króla strzelców z przewagą 7 goli. Razam pozostał samotnym liderem 6 ligi.

Kompletem zwycięstw legitymuję się także FC Port Żerań, ale wicelider ma mecz zaległy w zanadrzu. W 4.kolejce podejmował RKS Huragan Czeczotka i ku naszemu zdziwieniu sporo się namęczył by go pokonać. Ekipa z Żerania od początku powiększała swoją przewagę ale przez 26 minut nie potrafiła tego udokumentować. W końcu worek, a raczej woreczek z bramkami rozwiązał najlepszy na boisku Paweł Zarzeczny. To nie koniec jego popisów, ponieważ 10 minut potem zaliczył asystę przy trafieniu Pawła Litwina. Mecz na 3:0 zamknął w ostatniej minucie Paweł Góźdź. FC Port Żerań nie bez problemów ale zanotował trzecie zwycięstwo z rzędu.

Jeszcze więcej problemów miało gromiące ostatnio wszystkich Inferno Team, które tym razem podejmowało Piłeczkę Lobem. Nie wiemy czy gospodarze zlekceważyli rywal czy ten ich po prostu zaskoczył ale gracze w różowych trykotach wbili w pierwszej połowie trzy gole, dając się przy tym pokonać tylko raz. Zapachniało sporą niespodzianką, ale Inferno pokazali charakter. Potrzebowali 10 minut drugiej połowy by odwrócić losy meczu i wyjść na prowadzenie 4:3. Ostatnie fragmenty meczu to emocje sięgające zenitu, ale jak się okazało wynik już się nie zmienił. Gospodarze wygrali swój trzeci mecz z rzędu i utrzymali trzecie miejsce w tabeli.

Na koniec zostawiliśmy pierwsze zwycięstwo w sezonie BakerTilly TPA, które w pokonanym polu zostawiło GNS Warszawa. Tutaj także mocje sięgały zenitu. Nominalni gospodarze to specjaliści od thrillerów. Każdy ich mecz, czy zwycięski czy przegrany rozstrzygał 1 gol. Jak się okazało tak było także tym razem. Goście wzmocnieni chociażby najlepszym na boisku Kamilem Sygitowiczem pokazali zupełnie inne oblicze. W pierwszej odsłonie musieli, nieudanie gonić wynik, ale tuż po zmianie stron to nadrobili, odwracają losy meczu z 2:1 na 2:3. Wprawdzie chwile potem GNS wyrównał, jednak to goście zachowali więcej zimnej krwi, a także sił, zadając dwa kolejne ciosy. Dokładnie zrobił to wspomniany Sygitowicz, który miał już na koncie gola i asystę. Na to gospodarze zdołali odpowiedzieć tylko raz na trzy minuty przed końcem meczu. Dramaturgia nie opuszczała nas do ostatniego gwizdka sędziego ale wynik już się nie zmienił. Po kapitalnym spotkaniu BT TPA zwyciężył 5:4.

 

 

Sponsorzy

Partnerzy

Gdzie gramy