Debiutujący Rossonieri przed spotkaniem wyprzedzali o punkt GNS Warszawa. Pamiętając, że mają w zanadrzu zaległy mecz, zgarnięcie kompletu punktów pozwoliłoby wyraźnie odskoczyć od rywali. Rywalizacja nie należała do najbardziej widowiskowych, czego efektem było końcowe zwycięstwo 1:0. Strzelcem jedynego gola był Hubert Ścigienny, ale to nie on został bohaterem potyczki. Był nim Maciej Fibakiewicz. I to nie ze względu na asystę przy golu, ale na kluczową interwencję w defensywie. W końcowym fragmencie meczu wybił piłkę z samej linii bramkowej po efektownym sprincie. Sytuacja wyglądała na pewną bramkę dla GNS Warszawa po tym, jak ich zawodnik oszukał defensywę, minął golkipera i skierował futbolówkę do pustej bramki. Akcja ta wyraźnie pozytywnie wpłynęła na gospodarzy, którzy uszczelnili defensywę i dowieźli skromne prowadzenie do końcowego gwizdka sędziego.