W pojedynku Elektrowoźniaka z Airwentem każde rozstrzygnięcie poza zwycięstwem pretendentów było by sensacją. Mimo świetnej formy nominalnych gospodarzy należało pamiętać, że drużyna Dariusza Malewskiego potrafiła w tym sezonie postawić się mocniejszym rywalom. Początek meczu i gole Yuriiego Radkevycha oraz Oleha Martsyniuka zdawały się być zwiastunem pewnego zwycięstwa okraszonego dużą ilością trafień. W kolejnych minutach Elektrowoźniak konsekwentnie atakował bramkę rywali, ale skuteczność tego dnia nie była ich mocną stroną. Kilka razy obili obramowanie bramki, kilka razy trafili w bramkarza. Finalnie w pierwszej części meczu nie udało się podwyższyć prowadzenia. Gdy sztuka ta nastąpiła w 22. minucie, mecz powinien być rozstrzygnięty. Jednak stało się zupełnie inaczej. W 28. minucie z dystansu uderzył Piotr Koźniewski, a piłka odbita od jednego z obrońców wpadła do siatki. Już w następnej akcji do odbitej piłki w polu karnym dopadł Dariusz Malewski i trafił na 3:2. W szeregach gospodarzy widać było zaskoczenie oraz niepewność. Na ich szczęście stosunkowo szybko dobre dośrodkowanie Oleha Martsyniuka wykończył Pavlo Bobko, dzięki czemu utrzymywał się bezpieczny dystans między zespołami. W 37. minucie futbolówkę przechwycił Oleh Kurtash i trafił na 5:2. Co prawda Airwent postanowił jeszcze namieszać, ale ich gol na 5:4 padł zbyt późno. Tym samym po ostatnim gwizdku sędziego Elektrowoźniak mógł zasłużenie rozpocząć świętowanie.