Wtorkowe rozgrywki zakończyliśmy meczem Moonfoxu z Defendersami. Gospodarze poprzedni sezon mieli całkiem niezły, otarli się o strefę medalową, lecz zabrakło szczęścia do końcowego sukcesu. „Obrońcy” zaś przenieśli się z rozgrywek weekendowych, by spróbować swoich sił w „szóstkach”. Od początku Defendersi przycisnęli rywala. Na pierwszą bramkę czekaliśmy do 8 min. Wtedy to Tomasz Skuza miną obrońcę, bramkarza, po czym strzelił na pustą bramkę. Cztery minuty później goście prowadzili już 0:2. Z narożnika boiska dogrywał zawodnik gości dograł w pole karne, po czym piłka odbiła się od obrońcy i wpadła do bramki jako trafienie samobójcze. Po kolejnych trzech minutach Skuza trafia na 0:3. Taki wynik utrzymał się do przerwy. Po zmianie stron Moonfox na chwilę odżył. Artur Jarosz przejął piłkę na własnej połowie i pognał prawą flanką. Obrońca skupił się na wbiegającym Łukaszu Ryszu, co “Jari” wykorzystał. Oddał strzał, piłka minęła bramkarza, ale trafiła ona jeszcze w obrońce, który wpakował ją do własnej bramki. Ale to tylko podrażniło drużynę w czerwonych trykotach, którzy przycisnęli w ataku. Do końca meczu Defendersi wbili jeszcze 3 bramki, nie tracąc żadnej. Po ostatnim gwizdku, na tablicy widniało 1:6. Moonfox nie wszedł w sezon jakby tego sobie życzył, ale na pewno chłopaki wyciągną z tego wnioski. Defendersi za to zaczynają rundę w wymarzony sposób i na pewno będą chcieli podtrzymać zwycięską passe.