O 21:00 miało rozpocząć się spotkanie Flying Bisons z Wilanowskimi Wilkami. Spotkanie jednak opóźniło się przez spóźnienie gospodarzy. Od samego początku widać było, ze gracze w niebieskich trykotach przez ten czas nabrali siły, a gospodarze przyszli z biegu. Pierwsze 6 minut było kluczowe dla całego spotkania. Na początku do siatki trafił Serhii Pankiv po podaniu Borysa Ostapenko. Kilkanaście sekund później panowie wymienili się rolami i mieliśmy 2:0. Gospodarze mocno przycisnęli rywali i w 6 minucie podwyższyli na 3:0 po pewnie wykończonej akcji przez Maksyma Marchenko. Później gra się trochę uspokoiła, jeżeli chodzi o trafienia. Zaostrzyła się jednak agresja boiskowa i doszło do niepotrzebnych spięć, które szybko opanował arbiter. Pierwsza cześć zakończyła się wynikiem 3:0. Po zmianie stron grę cały czas kontrolowali gospodarze. W 29 minucie mieliśmy tego efekt w postaci drugiego trafienia Pankiva. Przez dłuższy fragment drugiej części spotkania gra toczyła się w środkowej strefie boiska. Również z tej strefy padła kolejna bramka. W 38 minucie bramkarz gospodarzy huknął z połowy i mimo tego, ze była to honorowa bramka to uroda wynagrodziła ilość. Kropkę nad „i” postawił Marcin Siwy i mecz zakończył się wynikiem 1:5.
|