Faworytem do zgarnięcia trzech punktów zdecydowanie była La Masia, która w przypadku zwycięstwa zrównałaby się z liderem. Ikea kilkukrotnie pokazała, że potrafi sprawić niespodziankę, lecz w tym przypadku był to zbyt ważny mecz, aby u gospodarzy mogło wkraść się rozluźnienie. Pierwsza połowa była niezwykle wyrównana, a poza pierwszymi pięcioma minutami nie obejrzeliśmy zbyt wielu okazji do zdobycia bramki. Jako pierwsi do siatki trafili faworyci, lecz po chwili odpowiedział im Wojciech Jerlecki. Następnie gra toczyła się głównie w środkowej części boiska, a śliska nawierzchnia nie pomagała w zawiązaniu składnych akcji. Przy remisie 1:1 rozpoczęła się druga połowa meczu, w której wyraźną przewagę zyskała La Masia. Panowie jednak długo bili głową w mur, ponieważ bardzo dobrze funkcjonowała defensywa gości. Spora ilość strzałów została wyblokowana, zanim zmuszony interweniować był golkiper. Udało się przełamać dopiero w 34. minucie, gdy ładnym, technicznym strzałem w długi róg przymierzył Artsem Masakovsky. Cztery minuty później losy spotkania rozstrzygnął Vladislav Andreichik trafiając na 3:1, a chwilę później asystował przy golu Alexeya Chudkovskyego. Zatem ostatecznie La Masia wygrała 4:1, przede wszystkim dzięki dobrze rozegranej drugiej połowie spotkania. Ikea może odczuwać lekki niedosyt, ponieważ przez większą część meczu remisowała, lecz zabrakło jakości w ostatnich minutach pojedynku. |