Wtorkowym wieczorem przyjemność mieliśmy oglądać spotkanie w ramach 3 ligi biznes, gdzie na przeciw siebie stanęły zespoły Cool Team vs Moonfox. Już chwilę po rozpoczęciu spotkania na murawie błyskawicznie zameldowali się Gospodarze, którzy w 6 minucie spotkania wyprowadzili skuteczny cios i obieli prowadzenie po golu Sebastian Maśniaka. Ten gol dodał sporo pewności siebie drużynie w żółtych strojach, a to spowodowało odważniejsze akcje ofensywne. Mimo dobrej gry Gospodarzy ich drugie trafienie przyszło nam oglądać po upływie 13 minut kiedy to rezultat spotkania podwyższył Kamil Wiciński, który pewnym uderzeniem pokonał bramkarza. W tym momencie mogło się wydawać, że Cool Team przejmie kontrole nad meczem i spokojnie będzie utrzymywał wynik, lecz nie do końca tak było. W 16 minucie spotkania po jednym z fauli sędzina zmuszony został podyktować jednostkę, a do wykonania powinności podszedł Łukasz Rysz, który zachował zimną krew i zmniejszył różnice goli. To trafienie, jednak nie zrobiło większego wrażenia na przeciwnikach i już 4 minuty później znów mogliśmy oglądać żółte trykoty w akcji, gdzie na stan 3:1 gola zdobył Adam Kolasa. Po zmianie stron mieliśmy nadzieje, że Moonfox obije się od dna i mocniej siądzie na rywalach by wyrównać stan meczu, jednak rzeczywistość była nieco inna. Druga cześć spotkania to absolutna dominacja Cool teamu, który wraz z biegiem czasu przeprowadzał coraz to groźniejsze akcje, a co za tym idzie syntetycznie postarzał rezultat meczy. Gra od pewnego momentu zaczęła przypominać trening strzelecki w wykonaniu drużyny Andrzeja Krawczyka niż zacięta rywalizację o wagę trzech punktów. Kluczową role w spotkaniu rozegrał Sebastian Maśniak, który dzięki swojej dobrej dyspozycji miał znaczy wpływ na wynik drużyny, lecz warto tez wyróżnić Kolasę oraz Wicińskiego, którzy rownież dołożyli swoją cegiełkę. Mecz ostatecznie zakończył się pewnym zwycięstwem Gospodarzy 11:2, a bezradny rywal jedynie mógł patrzeć jak ich szanse z każdą minutą coraz bardziej się oddalają. Na koniec spotkania Goście zdołali zdobyć jeszcze jednego gola, lecz było to jedynie trafienie pocieszenia.