We wtorkowy wieczór przyjemność mieliśmy oglądać zmagania w ramach 2 ligi biznes, gdzie do walki stanęły zepsuły East Crew vs Budimex. Już od samego początku spotkania zespoły wykazywały się sporym zaangażowaniem, a walka o piłkę toczyła się niemal na każdym metrze boiska. Obie ekipy naprzemiennie kreowały ciekawe akacje ofensywne, lecz przez pierwsze minuty na boisku panowała bezbramkowa cisza, bowiem żadna z drużyn nie mogła odnaleźć skutecznej drogi do bramki, jednak zdobycie gola było jedynie kwestią czasu. W końcu po 11 minutach spotkania bezbramkową ciszę przełamali Gospodarze, a dokładniej Matsin Roshchyk atomowym uderzeniem posłał piłkę w stronę bramki i dał przewagę swojej drużynie. Ta sytuacja dość mocno rozdrażniła drużynę przeciwną, która nie zamierzała stać w cieniu i od razu ruszyła do działania. W 15 minucie meczu Gospodarze odpowiedzieli rywalom, a skutecznością zaszczycił nas Tomasz Kuchnio i znów na protokole zawidniał remis. Po tym zdarzeniu Budimex zyskał sporo pewności siebie, dzięki czemu coraz częściej doprowadzał do ciekawych rozwiązań, a te wraz z biegiem czasu przyniosły owoc w postaci kolejnych dwóch trafień i na przerwę Goście schodzili z dwubramkową przewagą. Po zamienię stron zawodnicy w czarnych strojach kontynuowali swoją skuteczną oraz przyjemną dla oka grę. Z czasem rywalizacja zaczęła nam przypominać Trening strzelecki w wykonaniu Budimexu niż zacięta rywalizację o wagę trzech punktów. Goście z dziecinną łatwością przedzierali się przez szyki obronne rywali stopniowo podwyższając przewagę i można było twierdzić, że to właśnie do nich finalnie powędrują trzy punkty. Gospodarze starli się jeszcze wrócić na właściwe tory, jednak ich skuteczność pozostawiała sporo do życzenia i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:8.