Zarówno Marsylia, jak i Ikea to drużyny o zbliżonym potencjale. Co prawda gospodarze zwyciężyli zaledwie jeden raz, ale zrobili to w meczu przeciwko FC Ursynów, z którym minimalnie przegrała Ikea. O wyniku bezpośredniego starcia miała zadecydować dyspozycja dnia. Lepiej w mecz weszła Marsylia, która swoje okazje miała już w 2. oraz 4. minucie. Najpierw trafili w słupek, a za chwilę w boczną siatkę. Dopięli swego w 9. minucie wychodząc na prowadzenie 1:0. Bramka padła po szybkim kontrataku i trafieniu Macieja Zaborowskiego. W 13. minucie uderzeniem z rzutu wolnego wyrównał Adam Dmochowski, czym zapoczątkował lepszą grę gości. Zawodnicy Ikei nieśmiało zaczęli przejmować inicjatywę i minutę przed przerwą udało się objąć prowadzenie za sprawą… trafienia obrońcy Marsylii. Piłkę wzdłuż bramki dogrywał Marek Jańczyk, a defensor nieszczęśliwe przeciął dośrodkowanie. W drugiej połowie, wydaje się, kluczową kwestią była liczebność ławki rezerwowych, ponieważ wraz z upływającym czasem większą przewagę zyskiwali goście. Marsylia utrzymywała kontakt z przeciwnikiem do 31. minuty, kiedy to Adam Dmochowski trafił na 2:4. W kolejnych minutach drogę do siatki odnajdywali tylko goście i ostatecznie wygrali 2:7, a warto dodać, że nie wykorzystali wszystkich sytuacji, jakie stworzyli. Tym samym Ikea oddaliła się od końcówki stawki i w ostatnich dwóch kolejkach powalczy o lepszą pozycję w środku tabeli.