Spotkanie Męskiego Grania z ELMOL Szkoła Jazdy rozpoczęło się lepiej dla tych pierwszych. Gospodarze już w drugiej minucie objęli prowadzenie, a na listę strzelców po dobitce wpisał się Mateusz Cytryński. Taki początek był niemałym zaskoczeniem, ponieważ MG w teorii miało niewielkie szanse w starciu z ESJ. Goście dość szybko otrząsnęli się po stracie bramki i powoli przejmowali kontrolę nad grą. W 5. minucie oddali pierwszy groźny strzał, ale uderzenie głową powędrowało niewiele obok słupka. Kilkanaście sekund później w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się napastnik gospodarzy. Niepilnowany na drugim metrze przed bramką rywali zdecydował się na uderzenie „szczupakiem”, lecz wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. ELMOL doprowadził do wyrównania w 8. minucie. Co prawda strzał Rafała Stefanka zatrzymał się na słupku, ale dobitka Rafała Kolasińskiego trafiła wprost do siatki. Tuż po wznowieniu gry bardzo dobrze zachował się „awaryjny” bramkarz MG, Jakub Karaś, który na linii pola karnego wygarnął piłkę spod nóg przeciwnika. To była dobra okazja do szybkiego zadania kolejnego ciosu. Goście nadal szukali drugiego trafienia i udało im się dopiąć swego tuż przed upływem kwadransa, a do bramki trafił Marcin Ignaciuk. W pierwszej odsłonie nie obejrzeliśmy więcej goli, a najlepszą okazję miał Rafał Stefanek, który na kilkanaście sekund przed przerwą ponownie trafił w słupek. W drugiej połowie goście definitywnie pokazali, dlaczego byli stawiani w roli faworyta. Piłka krążyła głownie między ich zawodnikami, co praktycznie zabierało przeciwnikom szanse do zdobycia bramki. ESJ dołożył trzy trafienia, w tym ostatnie z rzutu karnego wykorzystanego przez Marcina Aleksandrowskiego. Gospodarze zdołali odpowiedzieć jedynie raz. Było to konsekwencją „fantazji” bramkarza gości, który w ostatnich sekundach meczu zapędził się pod pole karne rywali i pozostawił drogę wolną do własnej bramki. Z prezentu skorzystał Piotr Kulas i ustalił wynik spotkania na 2:5.