Knurino FC, po kiepskim starcie rozgrywek, w końcu zaczęło punktować. To mogło być przestrogą dla FK Almaz, które wciąż miało realne szanse na podium. Nieco uprzedzając fakty napiszemy, że rezultat końcowy mógł być co najmniej dwukrotnie wyższy i wskazywać na którąkolwiek ze stron. To dobrze obrazuje, że mecz był bardzo otwartą rywalizacją z mnogością okazji bramkowych. Szybko spotkanie ułożyło się w idealny scenariusz dla gości, którzy za sprawą trafień Patryka Czajkowskiego oraz Jana Ziei objęli prowadzenie 0:2. Od tej pory mogli ustawić szczelną defensywę i wyprowadzać szybkie ataki. FK Almaz, do czego już nas przyzwyczaił, napierał na bramkę rywali z wykorzystaniem wysoko ustawionego golkipera. Ofensywna gra się opłaciła, ponieważ tuż po upływie kwadransa gry doprowadzili do remisu 2:2. Cały wysiłek zaprzepaścili jeszcze przed przerwą, w niespełna dwie minuty tracąc dwa gole. Piłka krążyła od jednego pola karnego do drugiego, a takie spotkania ogląda się najlepiej. W pierwszej części meczu przewagę mieli gospodarze, lecz przegrywali 2:4. W drugiej natomiast znacznie lepiej zaprezentowało się Knurino FC, ale ich skuteczność wołała o pomstę. Kilkukrotnie mogli „zamknąć” mecz, lecz nie trafiali nawet w sytuacji dwóch przeciwko bramkarzowi. Każdy zna piłkarskie powiedzenie o niewykorzystanych sytuacjach – i tym sposobem w 35. minucie na 4:4 do pustej bramki trafił Yury Neudakh. Czasu pozostawało niewiele, ale okazji do zdobycia gola obejrzeliśmy sporo – oczywiście obie strony większości nie wykorzystały. Jedynie Jan Zieja w 38. minucie zachował więcej zimnej krwi i zdobył kluczowego gola na 4:5. Najlepszym podsumowaniem meczu była jego ostatnia akcja, gdy na drugi metr, przy długim słupku, podanie otrzymał napastnik Almazu, lecz nie zdołał trafić w światło bramki. Ostatecznie, po niezwykle otwartym pojedynku, trzy punkty trafiły na konto Knurino FC.