Środowy wieczór na boiskach Superliga6 otworzyła rywalizacja AAT Systemy Bezpieczeństwa z Natolinem. W przedmeczowym typerze postawiliśmy na zwycięstwo gości i końcowy rezultat potwierdził nasze przypuszczenia. Wynik 1:5 może jednak sugerować jednostronne widowisko, co w tym przypadku nie było prawdą. Pierwsza część meczu zakończyła się prowadzeniem 0:1 Natolina, lecz gra była wyrównana, a oba zespoły kreowały sobie dużo okazji, które niosły zagrożenie, ale nie można było nazwać ich stuprocentowymi. Spotkanie lepiej mogli rozpocząć goście, którzy wykonywali rzut wolny obok pola karnego podyktowany za interwencję golkipera poza polem karnym. Do piłki podszedł Maciej Mazurkiewicz i przymierzył w długi róg, lecz trafił jedynie w słupek. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa, a sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał napastnik. Kilka minut później niezłym strzałem z dystansu popisał się Darek Makowski, ale bramkarz sparował piłkę na rzut rożny. Jeszcze lepszą okazję miał Rafał Drewnik, który otrzymał podanie na linii pola karnego, lecz nieczysto trafił w piłkę i uderzenie nie mogło sprawić kłopotów golkiperowi. Jak widać, AAT wcale nie odstawało od rywali, którzy częściej utrzymywali się przy piłce i próbowali podań z głębi pola bezpośrednio w pole karne rywali. Jednak w ostatniej fazie akcji zawsze brakowało precyzji, w czym być może przeszkadzała śliska murawa. W 18. minucie bramkarz gospodarzy zatrzymał zawodnika rywali, a Ci wznawiali grę z autu. Futbolówkę do gry wprowadził Artur Guziak, a Łukasz Nowak bez wahania uderzył z pierwszej piłki i trafił do siatki. Chwilę po wznowieniu gry wynik mógł ulec zmianie, ale podania Artura Guziaka na długi słupek nie wykorzystał jeden z jego kolegów i pierwsza część zakończyła się skromnym prowadzeniem 0:1. W drugiej połowie Natolin poprawił dokładność i przede wszystkim skuteczność. W 23. minucie po wymianie podań z pierwszej piłki do pustej bramki trafił Łukasz Nowak, a kilka minut później prowadzenie podwyższyli Maciej Mazurkiewicz oraz Michał Antoszewski. Gra momentami się zaostrzała, co było efektem walki o każdą piłkę graczy obu zespołów. W drugiej części spotkania gospodarze próbowali atakować przeciwnika wyżej i zostawiali więcej miejsca pod swoją bramką. Mieli kilka niezłych okazji, ale tak jak ich rywale w poprzedniej odsłonie, również mieli kłopot w ostatniej fazie akcji. Ostatecznie udało się zaliczyć jedynie trafienie honorowe Patrykowi Gańko na minutę przed końcem spotkania, które zakończyło się rezultatem 1:5.