Zarówno dla Team Ivulin III, jak i Moonfoxu, zimowa kampania jest do analizy, a następnie do zapomnienia. Obie drużyny ledwo co utrzymały się w trzeciej lidze, a jeszcze sezon wcześniej byli faworytami w swoich rozgrywkach. Miejmy nadzieję że gra pod chmurką spowoduję, że wrócą oni do poprzedniej formy. Już od początku meczu oba zespoły ruszyły na 100%. W 1 min wynik otworzył Antoś Łahviniec, który po podaniu od Ihara Pikuły, uderzył lekko tuż przy bramkarzu, czym otworzył wynik. Dwie minuty później Łukasz Rysz doprowadził do wyrównania, po strzale z rzutu wolnego. Po kolejnej minucie TI znów wyszli na prowadzenie. Tym razem ładnym strzałem w samo okienko popisał się Anton Rulou. Ivulin miał przewagę, lecz to Moonfox doprowadził do wyrównania. W 9 min, Tomek Rębiewski uderzył z dystansu i było 2:2. Mimo wielu sytuacji z obu stron, wynik do przerwy nie uległ zmianie. Druga odsłona w dużej mierze przypominała pierwszą. W 23 min Pikuła wykorzystał błędy w obronie i złe ustawienie bramkarza i trafił na 3:2. Pięć minut później Łahviniec skompletował dublet, trafiając na 4:2. To kolejna bramka, która padła przez złe ustawienie obrony. Druga część pierwszej odsłony należała do „Lisów”. W 34 min Bartek Borys dostał piłkę na ścianę, obrócił się, mijając jednocześnie dwóch zawodników i po mocnym strzale piłka odbiła się od rąk bramkarza i wpadła do siatki. W 39 min sędzia podyktował rzut karny za faul na Ryszu. Poszkodowany sam podszedł do piłki i pewnym strzałem dał remis dla swojej drużyny. Mecz zakończył się wynikiem 4:4. Obie drużyny zaczęły sezon nieźle, ale jeżeli chcą myśleć o podium, muszą jeszcze sporo popracować. Po więcej zapraszamy do materiału VEO.