Team Ivulin IV w przypadku zwycięstwa zrównałby się punktami z TransGourmet, a co najważniejsze przerwał by passę przegranych. Okazja była dobra, ponieważ gospodarze po udanym starcie wyraźnie wpadli w dołek formy. Początek meczu zdecydowanie ułatwił gościom dalsze poczynania. Już po trzech minutach prowadzili 0:2. Co prawda już w następnej akcji gola kontaktowego zdobył Grzegorz Reterski, lecz niewiele to pomogło. Jeszcze przed upływem dziesiątej minuty TI IV trafił do siatki dwukrotnie i wyglądało na to, że nie ma zamiaru poprzestać. Odgryźć się próbował Mariusz Kopacz, ale gdy już położył na ziemię bramkarza, jego strzał zablokowali dobrze ustawieni obrońcy. Kolejne minuty to ofensywna gra gości, lecz tym razem w ich szeregi wkradła się nieskuteczność. Wynik długo się nie zmieniał, a podwyższyć prowadzenie udało się dopiero w 19. minucie - złe podanie obrońcy wykorzystał Dzianis Novikau. Wynik 1:5 do przerwy był niespodzianką i byliśmy ciekawi, jak zareagują gospodarze. Początek drugiej części nie napawał optymizmem – szybko stracony gol. Tym razem jednak TransGourmet zatrzymał rywali i w niespełna pięć kolejnych minut trafił trzykrotnie. Mariusz Kopacz oraz Mateusz Zieliński wyraźnie dali znak, że mecz się jeszcze nie skończył. Następnie oba zespoły nieco uszczelniły defensywę i nie odsłaniały się tak często. Na horyzoncie pojawiała się okazja dla gospodarzy, aby doskoczyć do rywali na dystans jednego trafienia, lecz w 33. minucie bardzo ważne trafienie zaliczył Yauheni Khatsuk. Prowadzenie 4:7 z pewnością wprowadziło spokój w poczynaniach gości, którzy pewnie utrzymali przewagę. W 38. minucie efektownie uderzeniem z „fałsza” bramkarza ominął Uladzislau Shyshat i ustalił wynik spotkania na 5:8. Tym sposobem Team Ivulin IV odniósł pierwsze zwycięstwo w bieżącym sezonie. Gospodarze natomiast kontynuują niekorzystną passę i muszą się oglądać za siebie, aby nie spaść na sam dół tabeli.